Wakacje dla Lily Evans upłynęły
pod znakiem sprzeczek i złośliwości Petunii. Teraz, przemierzając peron
dziewiąty na stacji King’s Cross, czuła się wręcz wyśmienicie. Gdy zaznała już
uroków świata magii, trudno było wracać do domu, gdzie praktykowanie magii było
wzbronione. Tam miała tylko Severusa, w Hogwarcie były również Gisela i Alex –
przyjaciółki, powierniczki i towarzyszki wszystkich dobrych oraz złych chwil.
Lily zawsze doceniała, że Snape dotrzymuje jej towarzystwa, wysłuchuje użaleń
po bardziej zażartych kłótniach z Petunią i pociesza. Był dla niej prawdziwym
przyjacielem, a przynajmniej starał się nim być przez większość czasu. Bo były
też takie chwile, gdy i oni się sprzeczali, gdy nie potrafili znaleźć wspólnego
języka. Lily czasami miała wrażenie, że Severus się zmienia, że coraz częściej zaczyna stawać
po stronie swoich znajomych ze Slytherinu. Znajomych, którzy nie podobali się
Evansównie już na pierwszy rzut oka.
Peron jak zawsze był
zatłoczony. Setki rodzin posiadających potomka, który władał magią zdążały na
peron dziewięć i trzy czwarte. Panna Evans pożegnała się z rodzicami jeszcze
przed stacją. Chcieli odwieźć również Petunię, a ona nie wyraziła chęci
zabawienia choćby chwili dłużej niż to niezbędne na stacji, gdzie, jak to
określiła, odbywał się „zjazd dziwolągów z całego kraju”. Państwo Evans nie
kryli jednak przepełniającej ich dumy z posiadania dziecka obdarzonego magiczną
mocą. Uściskali młodszą córkę serdecznie, zobowiązując do częstego pisania
listów i odeszli, oglądając się jeszcze kilkukrotnie za siebie.
Lily dotarła więc do barierki
oddzielającej perony dziewiąty i dziesiąty samotnie. Rozejrzała się, a widząc,
że otaczający ją mugole nie patrzą nawet w jej stronę, dziarsko popchnęła
wózek, wstrzymała oddech i po chwili znalazła się w zupełnie innym świecie.
Gdzie się nie obejrzała
znajdowali się czarodzieje. Przyodziani
w powłóczyste szaty, ze szpiczastymi kapeluszami na głowach wydawali jej się
ludźmi nie z tej ziemi. Wciąż nie mogła pozbyć się tego wrażenia, mimo że
zaczynała czarty rok nauki w Hogwarcie.
Lily odsunęła się od barierki,
by ktoś przypadkiem nie uderzył w nią zaraz po przejściu przez barierkę. Jej sowa śnieżna znajdująca się obecnie w
klatce, zahuczała z niesmakiem, gdy ktoś potrącił wózek. Lily posłała Hermesowi
przepraszające spojrzenie, ale on tylko popatrzył na nią swymi bursztynowymi
oczami z niezadowoleniem, a potem schował dziób pod skrzydłem. Dziewczyna
westchnęła i spojrzała na winowajcę złego samopoczucia Hermesa.
Z ziemi właśnie podnosiła się
szczupła, długonoga blondynka. Miała na sobie krótkie, dżinsowe spodenki i
biały top, a na nogach jasne trampki. W rękach trzymała wyrywającego się
mlecznego kota, który już zdążył podrapać ją po ramionach. Wydawała się być
jednak bardzo zadowolona z siebie, choć pod nosem mruczała przekleństwa. Z
pewnym rozbawieniem Lily dostrzegła siniaki na nogach i ramionach oraz liczne
zasklepione już drobne ranki. Odkąd pamiętała Canicula White nie umiała
usiedzieć w miejscu, nieustannie zarabiając kolejne skaleczenia.
Lily wyciągnęła dłoń, żeby
pomóc dziewczynie podnieść się z kostki. Canicula przyjęła pomoc, przepraszając
za kota. Przez chwilę zdawała się nad czymś zastanawiać, a potem wypaliła:
– Może dołączysz do naszego
przedziału?
– Mówiąc naszego, masz na myśli
również Pottera?
Dziewczyna uśmiechnęła się,
przekrzywiając głowę z iskierkami w oczach patrząc na Evansównę. Jedno z
kręconych pasm włosów opadło na przekorną twarz Caniculi, dodając jej uroku.
Bez dwóch zdań panna White była jedną z najładniejszych dziewczyn w Hogwarcie.
Czasami Lily zastanawiała się dlaczego Potter nie wpadł jeszcze na pomysł, żeby
pouganiać się za Caniculą. Miałby jakieś
urozmaicenie, zamiast ciągle zawracać mi głowę.
– Wiedziałam, że odmówisz –
stwierdziła bez cienia żalu Canicula. – Ale i tak warto było zapytać.
Pomachała koleżance na
pożegnanie i zniknęła w tłumie wraz ze zbuntowanym kotem, który nie porzucił
prób uwolnienia się. Lily pokręciła głową, patrząc w sufit. Ta dziewczyna była
jednym wielkim szaleństwem i prawdopodobnie właśnie dlatego tyle czasu spędzała
z Huncwotami. Razem byli nieznośni, choć trzeba było przyznać, że trudno było
ich nie lubić.
Spojrzała w stronę czarnej
lokomotywy. Otaczały ją kłęby białych obłoczków, które zdawały się wić i
skręcać, niby żywe stworzenia. Jakiś chłopiec, który prawdopodobnie pierwszy
raz miał podróżować do Hogwartu, z zafascynowaniem przyglądał się pojazdowi.
Nagle zmarszczył czółko i, pociągając matkę za szatę, zapytał z przestrachem:
– Czy to na pewno ten pociąg?
– Oczywiście, Max –
odpowiedziała mu kobieta i pogłaskała po główce. – Skąd pomysł, że to nie
pociąg do Hogwartu?
Wówczas chłopczyk wskazał na
napis na lokomotywie. Lily również spojrzała w tym kierunku zupełnie zdumiona
dziwnym zachowaniem dziecka. Zamiast zwykłego napisu LONDYN – HOGWART, widniał
inny, zupełnie absurdalny.
– Holulu? – mruknęła z
niedowierzaniem Lily.
Jeszcze przez chwilę wpatrywała
się zdumiona w napis.
Niestety towarzystwo innych osób, czasem ma wielki wpływ na nas. W tym wypadku na Severusa, która zmieni się do tego stopnia, że bardzo obrazi swoją przyjaciółkę. Potem będzie żałował, ale powinien zrozumieć wtedy, jak inni nim manipulują. Swoją drogą Snape chyba w Hogwarcie powinien dbać o higienę. Czy też Dumbledore nie wtrynia nochala w te sprawę? U, to że Cannie jedną z ładniejszych dziewczyn dowiaduje się pierwszy raz, ale to przez to, że jest to opowiadanie i tak naprawdę nie widzę jej. James najwidoczniej woli kogoś innego ;p. To, że jest szalona i chyba dość nieznośna skoro często obrywa łaskotkami, to dobry powód, aby przyłączyć się do bandy huncwotów. Szkoda, że Lily nie zgodziła się na dołączenie do przedziału, ale przynajmniej Cannie próbowała, niestety na marne. Hm... zastanawia ma, co by zrobiła Evans, kiedy nie zdążyłaby na pociąg czy też tak jak w drugiej część HP, przejście nie chciało się otworzyć. Czyżby też wtedy wymyśliła jakiś pomysł dostania się tam inną drogą? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj nie powiedziałabym, że to manipulacja. Snapem raczej trudno było strować, a że takie a nie inne miał przekonania, w takim środowisku się znalazł (no, ale to też ma wiele wspólnego z jego sytuacją w domu).
UsuńNo wiesz Dumbel raczej Sevcia nie umyje :P
Serio? A wydawało mi się, że wspominałam o tym już wcześniej...
Może i Lilka by coś wymyśliła, ale na pewno nie dla Huncwotów :D
W sumie tak... Co do Cannie może wspominałaś, ale nie zapadło mi to w pamięć ;P
Usuń