czwartek, 12 marca 2015

33 Zawód

S
yriusz cały drżał. Nie pamiętał, jak dostał się do zamku, jak położył Ciri na łóżku, ani tego, jak pani Cavani go wyprosiła. Teraz stał tuż pod drzwiami skrzydła szpitalnego, z niedowierzaniem spoglądając na trzęsące się dłonie. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego wszystko potoczyło się w ten sposób. Na ramieniu poczuł czyjąś dłoń i odwrócił się. Regulus stał tuż koło niego, odsunięty od reszty drużyny Ślizgonów. Syriusz był wdzięczny bratu za to, że wybrał jego nie ich.
– Idź już – warknęła Dorada Meadowes. – Dziękuję, że ją przyniosłeś, ale teraz możesz sobie iść.
Syriusz spojrzał na nią z niezrozumieniem. Reszta drużyny również patrzyła na niego ze złością, zupełnie jakby ten mecz był jego winą. Dopiero po chwili dotarło do niego, że i Regulus lekko popychał go w stronę wyjścia, starając się go wyprowadzić.
Czy im wszystkim odbiło? Przecież jestem jej chłopakiem, muszę tu zostać, pomyślał Syriusz.
– Wygraliście, dziś macie dla siebie cały triumf, zostaw nas – warknął Sarin Avery. – Idź do swoich cieszyć się zwycięstwem.
– No IDŹ! – krzyknęła Dorada, rzucając się w stronę Blacków, jednak Lestrange chwycił ją w pasie, nie pozwalając wykonać dalszych ruchów w kierunku braci.
– Nie – powiedział Syriusz, mając wrażenie, że mówił za niego ktoś inny. – Jest moją dziewczyną, muszę zostać. Chcę – poprawił się.
Regulus jęknął, spoglądając na brata z niedowierzaniem i lękiem. Drużyna Ślizgonów na moment zamarła, jakby ta informacja do nich nie dotarła, jakby Syriusz powiedział jakiś mało śmieszny żart i zaraz miał się roześmiać. Jednak nikt się nie śmiał.
– Black, nie wiem, co ci odbiło, żeby opowiadać takie głupoty, ale zmywaj się stąd – zagroził poirytowany Avery, a jego ręka powędrowała w stronę różdżki.
– Jeśli jeszcze raz obrazisz moją siostrę, przysięgam, że rzucę na ciebie klątwę! – wykrzyknęła Dorada, szarpiąc się w uścisku Lestrange’a.
– Reg, chodź tutaj, nie stój koło tego kłamcy – warknął Rabastan Lestrange. – Pewnie znów chce z nas zadrwić.
Jeżeli Regulus zastanawiał się choćby przez chwilę nad dołączeniem do Ślizgonów, nie dał tego po sobie poznać. Stanął przed Syriuszem, najwyraźniej chcąc go bronić, przełknął ślinę i przemówił:
– On nie kłamie.
– Coś ty powiedział? – zapytał Millis, nad wyraz chętny, żeby wyładować na kimś złość po przegranej.
– Co masz na myśli? – podjął Avery, już trzymając w ręku różdżkę.
– Zdradzasz nas dla niego?! – wykrzyknęła Dorada, tym razem wyrwawszy się z uścisku Lestrange’a. – Jeszcze masz zamiar kpić z mojej rannej siostry! Nie masz za grosz honoru, śmieciu! Relashio!
Z różdżki Meadowes wystrzelił strumień ognia, jednak Regulus na czas zdążył zasłonić się zaklęciem. Płomienie rozpełzły się po tarczy, wściekle sycząc i barwiąc pobliską ścianę czernią.
– Opanuj się, głupia! – wykrzyknął Avery, uderzając w dzierżącą różdżkę rękę Dorady. – Poniosło nas, ale nie będziemy tego załatwiać tutaj, kiedy ona leży tuż za ścianą.
– Więc niech stąd idą! – ryknęła rozwścieczona. – Obaj!
– Słyszeliście ją – warknął Lestrange. – Zmywajcie się stąd.
Regulus chwycił ramię brata i spróbował go odciągnąć, jednak Syriusz wyrwał się.
– Nie możemy tu zostać – szepnął Regulus, spoglądając po rozwścieczonym minach kolegów z drużyny. – Ty szczególnie nie możesz tu zostać. Daj mi trochę czasu, wyjaśnię im wszystko, ale teraz…
– Zawsze ją zostawiałem – przyznał Syriusz – ale nie tym razem. Nigdy by mi nie wybaczyła.
– Teraz zebrało ci się na prawdę? – syknął Regulus. – Opanuj się.
– Jak możesz być jej chłopakiem? – odezwała się wreszcie milcząca do tej pory Izabela Reverte. – Przecież zerwaliście w wakacje, wszyscy słyszeli wasze krzyki…
– Udawaliśmy – odpowiedział Syriusz, nie przejmując się słowami brata. – Nie chcieliśmy, żeby ktoś czegoś od nas wymagał, chcieliśmy tylko zobaczyć, jak to będzie…
– Łżesz! – wykrzyknęła Dorada, choć tym razem nie podniosła różdżki, wciąż cała kipiała z gniewu. – Ciri mówiła mi o wszystkim. Niby jakim cudem nie wiedziałabym, że ma chłopaka? Niby jak zdołaliście ukryć to przed wszystkimi w Hogwarcie?
– Nie przed wszystkimi – mruknął Syriusz, myśląc o przyjacielu. 
– To dalej nie wyjaśnia, dlaczego Dorada nie wiedziała – wtrąciła Izabela. – Ciri wszystko jej mówi. Jej albo mnie.
– To sprawa między wami, powinniście zapytać o to Ciri, nie mnie.
– Wygodnie ci tak odpowiedzieć, co? – zainteresował się Lestrange z paskudnym uśmiechem. – Ciri leży tam, więc nie potwierdzi twoich słów, sprytnie. Chcesz poczekać i zabawić się naszym kosztem, aż ona się nie obudzi.
Wówczas drzwi skrzydła szpitalnego otworzyły się i stanęła w nich pani Cavani.
– Co wy tu wyprawiacie? – zapytała poirytowana. – Zajmuję się waszą koleżanką, a wy ciągle wrzeszczycie. Tu nie ma miejsca na krzyki, więc jeśli już musicie, idźcie gdzieś indziej.
Po tych słowach pielęgniarka od razu chciała się cofnąć do pomieszczenia, jednak Dorada złapała ją za ramię i zapytała:
– To moja siostra, może mi pani powiedzieć, co jej jest?
– Paskudnie oberwała tłuczkiem, doszło do opóźnionego krwotoku wewnętrznego i uszkodzenia kilku organów. Rzuciłam już odpowiednie zaklęcia, które póki co opanowały sytuację, ale Ciriana powinna wypić pewne eliksiry, jednak teraz jest nieprzytomna. Budzenie jej absolutnie nie wchodzi w grę, więc na razie trzeba czekać. Przez to może dojść do powikłań.
– Czy mogę wejść? Bardzo proszę! – jęknęła Dorada, jednak pani Cavani kategorycznie odmówiła.  
Słysząc zdecydowaną odpowiedź pielęgniarki, Syriusz wiedział, że tędy na pewno nie wejdzie. Nachylił się w stronę Regulusa i powiedział, że ma pewien pomysł, po czym obaj odwrócili się i zaczęli oddalać się od skrzydła szpitalnego. Usłyszeli jeszcze głos Avery’ego:
– Gdy trzeba czekać, ty od razu uciekasz! I niby na ciebie można liczyć?! Ciri niby chciałaby, żebyś był jej chłopakiem?! Wolne żarty!
Syriusz nie odpowiedział, zacisnął dłonie w pięści i przyśpieszył kroku. Nie miał ochoty słyszeć obelg Avery’ego, bo bał się, że odwróci się i da mu za swoje.
Bracia Black pospiesznie przemierzali dziwnie opustoszałe mury zamczyska; Syriusz nie oglądał się za siebie, był zbyt pewny, że Regulus za nim szedł. Weszli na schody, które natychmiast poruszyły się, przenosząc ich w stronę przejścia na drugie piętro. Przeszli kilka stopni, aż Syriusz zatrzymał się przed portretem wychudzonego czarodzieja z pokaźnymi brązowymi wąsami i wspaniałą brodą intensywnie przetykanymi siwymi pasmami, sięgającą brzucha. Mag zmierzył uczniów przenikliwym spojrzeniem ciemnych, mądrych oczu, po czym ukrył dłonie o długich palcach w rękawach staromodnej szaty, całkowicie ignorując Blacków.
– Panie Bonham, bardzo proszę – jęknął Syriusz, uważnie  rozglądając się na boki. Nikogo nie było widać na korytarzu.
– O co, młody człowieku? – zainteresował się czarodziej, a na jego ustach pojawił się przekorny uśmieszek.
– Niech pan będzie tak łaskawy i odsłoni przejście – powiedział Syriusz, kątem oka lustrując okolicę. – Bardzo nam się śpieszy, błagam.
– Wam, młodym, ciągle gdzieś się śpieszy – westchnął Mungo Bonham. – W moim zawodzie istotna była szybka reakcja, owszem, jednak również ważny element stanowiła przyczyna. Przejście, którego strzegę, nie jest dla każdego, więc zdradź mi, dlaczego mam cię przepuścić?
– Bo w skrzydle leży ktoś, na kim bardzo mi zależy – burknął rozzłoszczony Syriusz, wciąż zezując na boki.
– Na pewno, że pani Cavani nie bez powodu nie pozwoliła wam wejść. Odpoczynek to nieodłączny element rekonwalescencji, jestem przekonany, że przyznacie mi rację.
– Proszę pana – wtrącił się Regulus, widząc, że Syriusz lada chwila straci cierpliwość. – Naprawdę musimy tędy przejść, gdyby było inaczej, nie zjawilibyśmy się tutaj.
Czarodziej nie wyglądał na przekonanego. Wyciągnął dłoń i pogładził się po brodzie, a ciemne, mądre oczy były pełne oczekiwania.
– Mój brat narozrabiał i musi przeprosić dziewczynę – wypalił Regulus. – Jeżeli nie zrobi tego natychmiast, pewnie zostanie puszczony w trąbę. I tym razem będzie to pańska wina.
– Hm – mruknął starzec w zastanowieniu. – Niech będzie, ale mam nadzieję, że później usłyszę całą historię.
Portret odchylił się, ukazując niknące w ciemności wąskie, drewniane schodki. Syriusz bez wahania wszedł do środka, mrucząc Lumos, a na końcu różdżki zajaśniał blask. Regulus podążył za bratem, natomiast po chwili przejście zamknęło się za nimi, pogrążając w ciemności. Jedynym źródłem światła został blask, sączący się z różdżki starszego Blacka. Schody, zawijając się w spiralę, biegły stromo w dół i potwornie skrzeczały przy pokonywanym stopniem. Syriusz nie znosił tego przejścia, bo Bonham był niesamowicie upierdliwym i ciekawskim strażnikiem, a rozklekotane drewno sprawiało wrażenie, że zaraz się załamie pod ciężarem przechodzącego.
– Nie wiedziałem, że tutaj jest tajne przejście – mruknął Regulus.
– Mało osób o nim wie, bo najpierw trzeba zagadać z tym zgredem, Mungiem. Nie musiałeś mu mówić o Ciri.
– Inaczej by nas nie przepuścił.
Syriusz nie odpowiedział. Wreszcie dotarli do wyjścia. Przyłożył różdżkę do podłogi i mruknął Dissendium, a deski nagle zniknęły i Blackowie wpadli przez dziurę w suficie wprost do skrzydła szpitalnego. Obaj gruchnęli jak worki z kartoflami, boleśnie lądując na nogach.
– Szlag, chyba skręciłem sobie kostkę! – krzyknął Regulus, siadając i trzymając się za stopę. – Mogłeś powiedzieć…
– Dlatego nikt nie używa tego przejścia – warknął, wstając z trudem Syriusz. – Ale skręcona kostka to pretekst, żeby pani Cavani nie wyrzuciła nas od razu. Wytrzymasz – dodał łagodniej, klepiąc brata po ramieniu.
Zaaferowana odgłosami, zjawiła się szkolna pielęgniarka. Gdy tylko ujrzała intruzów w skrzydle szpitalnym, natychmiast chciała ich wyrzucić, jednak po chwili zobaczyła, że obaj poprzetrącali sobie nogi. Podejrzliwie pokręciła głową, ale usadowiła ich na wolnych łóżkach i kazała poczekać. Blackowie pośpiesznie się zgodzili.
– Słuchaj, pani Cavani to romantyczka, ciągle siedzą z de Clavijo, tą od wróżbiarstwa, i nawijają o głupotach – powiedział Syriusz.
– Skąd…
– James chodzi na wróżbiarstwo. Może uda się ją przekonać jakąś łzawą historyjką…
– Nie możesz po prostu powiedzieć jej prawdy? Złapie cię na zmyślaniu i wywali, a cały nasz trud na nic.
Syriusz patrzył na brata, rozważając wszystkie za i przeciw. Wreszcie wzruszył ramionami.
~*~
Candora Cavani rzeczywiście była niepoprawną romantyczką, choć miała pewne zasady, których nie zamierzała nigdy łamać. Gdy Regulus opowiadał jej o prawach rządzących rodami czystej krwi i pomyśle brata, słuchała z wypiekami na twarzy. Rzecz jasna, nie potrafiła rozdzielić zakochanych, więc nie tylko pozwoliła Syriuszowi zostać, ale i nie wpuściła drużyny Slyherinu do skrzydła szpitalnego. Regulus wymknął się późnym wieczorem, gdy nikogo nie było już na korytarzu. Candora w mgnieniu oka naprawiła zwichnięte kostki obu Blacków i obaj zdążyli zapomnieć o nieszczęśliwym lądowaniu.
Ciriana wciąż spała, choć za oknem już dawno zrobiło się ciemno. Regulus powiedział bratu, że ostatnio dziewczyna do późna uczyła się do sumów. Syriusza zdziwiła ta informacja – Ciri wspaniale grała w quidditcha i sądził, że to z tym wiązała swoją przyszłość. W dodatku nigdy nie pomyślał, żeby już zacząć przygotowywać się do egzaminów i tylko przez Aikena wprawiali się w obronę przed czarną magią.
Syriusz przesiadywał przy łóżku Ciri, zastanawiając się, co jej powie, gdy się obudzi. Ostatni raz rozmawiał z nią w sowiarni, jednak oboje nie mieli zbyt dużo czasu i szybko wrócili do swoich zajęć. Ciriana wydawała się wtedy rozzłoszczona, z jakiegoś powodu gniewała się na Blacka, choć on nie potrafił powiedzieć, o co chodziło. Później za każdym razem Regulus przekazywał bratu, że Meadowes nie ma czasu z nim rozmawiać. W gruncie rzeczy oddalili się od siebie i Syriusz czuł, że zawiódł, że obietnice pozostały tylko pustymi słowami dźwięczącymi głucho wśród spienionych fal i gorących plaż Hiszpanii.
– Spieprzyłem – powiedział, chowając głowę w dłoniach. – Ale wszystko naprawię, słowo.
– Nie – odpowiedział mu cichy szept.
Podniósł głowę, zobaczywszy otwarte oczy Ciri. Chciał chwycić jej dłoń, jednak odsunęła ją. Syriusz spojrzał na nią z niezrozumieniem.
Może myśli, że ktoś nas obserwuje? Może wciąż gra?, pomyślał.
– Obudziłaś się – powiedział, a w jego głosie wyraźnie dźwięczała ulga. – Wszystkich wystraszyłaś.
– Co tutaj robisz? – zapytała cicho.
– Jestem twoim chłopakiem, powinienem być przy tobie w takich chwilach. – Uśmiechnął się nieco krzywo.
– Chyba znalazłeś sobie mój odpowiednik w Gryffindorze – mruknęła z pretensją. – Daj spokój, mam już dość udawania.
– Wiem, że ostatnio byłem do kitu, ale niedługo skończę to, czym się zajmuję. Słowo.
– Wtedy znów znajdziesz coś innego, znów będziemy się chować, znów będziesz udawał, że słuchasz. To nie ma sensu.
– Nie będziemy się kryć – powiedział Syriusz. – Oni wiedzą.
– Kto?
– Ślizgoni, to o tym szeptali, gdy mijałem ich na korytarzu – odpowiedział James Potter, ściskając w ręku pelerynę-niewidkę. – Szkoda, że zapomniałeś powiedzieć najlepszemu przyjacielowi.
Syriusz patrzył na Jamesa z przestrachem. Poczuł, jak oblewa go zimny pot. James wcale nie wyglądał na rozzłoszczonego, raczej na rozgoryczonego. I to bolało bardziej niż gdyby chciał obłożyć go pięściami. Dziś ponownie zawiódł bliską osobę, ponownie widział spojrzenie pełne żalu i nie wiedział, co zrobić. Wcześniej bał się powiedzieć Jamesowi, bo sądził, że nie zrozumie, teraz dotarło do niego, że było to najgorsze z możliwych wyjść. Miał wrażenie, że wszystko, co udało mu się osiągnąć w Hogwarcie, właśnie waliło się z jego winy.
– Chciałem ci powiedzieć.
– Naprawdę? Jakoś nie wyglądało – stwierdził zimno James. – Właściwie od kiedy…?
– Od wakacji – odpowiedział.
Potter otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak zamiast tego nabrał powietrza i je wypuścił. Zmarszczył brwi, machnął ręką i zrobił kilka kroków do wyjścia.
– Czekaj, Jim – spróbował zatrzymać przyjaciela Syriusz. – Przepraszam, po tym, jak Peter widział nas na King’s Cross, naprawdę chciałem ci powiedzieć…
– Peter wiedział? Świetnie! Naprawdę świetnie! Więc jestem ostatnim, który się dowiaduje, że mój kumpel prowadza się ze Ślizgonką! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, że nie mamy między sobą tajemnic. Mówiłem ci o wszystkim, a ty gderałeś tylko, że Lily się dla mnie nie nadaje.
– Bo naprawdę tak uważam. James, wybacz, byłem cholernie głupi, powinienem był ci powiedzieć…
– Co tu się wyrabia? – zapytała pani Cavani, a James w ostatniej chwili schował pelerynę-niewidkę za siebie. – Potter, co tutaj robisz?
– Nic, właśnie miałem wychodzić.
James otworzył drzwi i wycofał się z pomieszczenia tyłem, po czym natychmiast zamknął je za sobą.
– Ty również powinieneś już iść – zwróciła się do Syriusza pielęgniarka. – Niedługo zacznie się cisza nocna.
Black spojrzał na Cirianę, jednak ona odwróciła głowę w przeciwną stronę i mruknęła ciche:
– Idź.
Wyszedł.
~*~
Następny miesiąc należał do najgorszych, jakie pamiętał Syriusz. James wściekł się na Blacka nie na żarty i każda wymiana zdań kończyła się karczemną awanturą. Tylko Remus potrafił przemówić im do rozsądku, gdy już niemal zaczynali sięgać do różdżek. Po Hogwarcie rozniosła się plotka o romansie Syriusza i Ciri, a gdy ktoś gratulował Huncwotowi, Potter od razu wychodził z pomieszczenia. Najwyraźniej James czuł się ugodzony do żywego przez brak zaufania ze strony Blacka i nie zamierzał łatwo wybaczyć. Jednak nawet mimo tych kłótni, nie zaprzestali prób animagicznych. Wspólnie doszli do porozumienia, że dla Remusa będą udawali, że nic się nie stało. Jednak niestety patronusy wszystkich czterech stały się znacznie gorsze, bardziej mgliste i mniej widoczne niż wcześniej, co stwarzało poważne problemy.
Ciri wyszła ze skrzydła szpitalnego dopiero po trzech dniach, co zdziwiło Syriusza. Pani Cavani wspomniała coś o złowrogich zaklęciach, które w jakiś sposób znalazły się na tłuczku, co dodatkowo zaniepokoiło Blacka. Niejednokrotnie chciał odwiedzić Cirianę, jednak zawsze spotykał się z odpowiedzią, że odpoczywa i nie życzy sobie gości. Sądził, że gniewał się na niego przez to, że powiedział Ślizgonom i za to również pragnął przeprosić, jednak ona nie chciała go widzieć. Wreszcie poprosił Regulusa, żeby pomógł mu ją przekonać i razem poszli odprowadzić Ciri do lochów i pokoju wspólnego Slytherinu. Pozostali Ślizgoni wciąż boczyli się na Meadowes za to, że śmiała spotykać się z Gryfonem, ich wrogiem.
W dniu wypisu Ciri nie była sama, siedziała przy niej Margarita Reverte. Ciriana nie wyglądała na przesadnie zadowoloną z jej towarzystwa, jednak, widząc Syriusza, skrzywiła się paskudnie.
– Co tu robisz? – zapytała – Myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
– Przepraszam, Ciri, naprawdę przepraszam – jęknął Syriusz, podchodząc do niej. – Powiedz, jak mogę…
– Nijak, jestem tym zmęczona.
– Może powinnaś rozważyć danie mu szansy? – ostrożnie zapytała Margarita. – Chyba mu zależy, skoro tak usilnie prosi.
Ciri rzuciła Reverte dziwne, pełne bólu spojrzenie i odwróciła się, spoglądając w okno i obejmując ciasno ramionami. Wydawała się mniejsza oraz bardziej krucha niż zazwyczaj, aż nie powiedziała tak potwornie lodowato:
– To koniec, idź już.
Wówczas w Syriuszu coś zawrzało. Poczuł się zdradzony, porzucony jak niechciana zabawka. Tyle czasu o nią walczył, zarywał noce, przychodził i prosił, a ona nie chciała niczego rozważyć! Zupełnie jakby to wszystko nie miało znaczenia, jakby on dla niej nic nie znaczył. Myślał, że była jego bratnią duszą, że mógł jej powiedzieć wszystko, że stanowiłaby jego wsparcie tak jak on stanowiłby jej. Zawiódł się i wściekł. Poświęcił dla niej przyjaźń z Jamesem, a ona właśnie wyrzucała to w błoto.
– Świetnie, wiesz? – warknął, drżąc z wściekłości. – Teraz widzę, jaką zimną wiedźmą jesteś. Chciałaś się pobawić, a gdy tylko zrobiło się niebezpiecznie, dajesz nogę. Jesteś tchórzem, Ciri, śmierdzącym tchórzem.
– Syriusz! – upomniał brata Regulus.
– No co? I tak nic nie odpowie, bo wie, że to prawda, nie? Tak myślałem.
Po tych słowach Syriusz odwrócił się, nie oglądając więcej za siebie. Wiedział, że nie ma już odwrotu, że cokolwiek było między nimi, zostało stracone i nie dbał o to.
Przez ten miesiąc tylko Remus trwał przy Blacku, wspierając go. Nigdy wprost nie powiedział Syriuszowi, że zawiódł się na nim, jednak szczególnie tuż po kłótni z Jamesem dawał do zrozumienia, czyją rację uważał za słuszną. Czemu więc Lupin nie wygarnął wszystkiego Blackowi prosto w twarz? Syriusz był pewien, że przyczyna nie leżała w jego usposobienie – przynajmniej nie tym razem – miał swoje podejrzenia, których nie ważył się wypowiedzieć. Za bardzo obawiał się, że zostanie sam, bo nawet Peter rozeźlił się i opowiedział się po stronie Jamesa.
Nawet przedmioty szkolne stawały się jakby bardziej uciążliwe niż zazwyczaj. Syriusz nieustannie chodził zły na cały świat, przez co nieraz dostawał szlaban; James również nie pozostawał w tej kwestii w tyle.
Prace nad udoskonaleniem mugolskiego motoru, jakie Syriusz prowadził na spółkę z Hurkleyem Nottem, również straciły impet. W dodatku, gdy Black nie odrobił którejś pracy domowej z rzędu, Nott wlepił mu szlaban. Syriusz był zdziwiony, bo do tej pory nauczyciel mugoloznawstwa nigdy go nie ukarał, ale i tak nie przejął się tym, będąc pewnym, że cała kara skupi się na motocyklu, co stanowiło wcale przyjemną perspektywę.
Syriusz Black stawił się potulnie na szlaban, z rękoma w kieszeniach, oczekując, że za chwilę Hurkley powita go swoim niefrasobliwym głosem i powie, że szlaban to tylko wymówka, bo ostatnio wpadł na genialny pomysł. Jednak Nott miał nietęgą minę – zmarszczone, czoło, zaniepokojone spojrzenie i bijące z niego rozdrażnienie, sprawiały, że wydawał się zupełnie innym człowiekiem. Nakazał Syriuszowi usiąść naprzeciw siebie i przez chwilę jeszcze spoglądał na gazetę, która była przed nim rozłożona.
– Bardzo się na tobie zawiodłem, Syriuszu – zaczął nauczyciel gorzko. – Myślałem, że mugoloznawstwo coś dla ciebie znaczy, że nie dasz się tak łatwo przekonać słowom tego czarodzieja.
Syriusz zmarszczył czoło, zastanawiając się, o co może też chodzić Nottowi. Nie potrafił sobie przypomnieć, o kim wspominał nauczyciel, więc zapytał:
– Co ma pan na myśli?
– Och, przestań się zgrywać – prychnął Nott. – Mówię o tym całym Lordzie Voldemorcie. Pewnie miałeś już okazję czytać o tym, co stało się w Hiszpanii, prawda? Słyszałem, że w wakacje byłeś na Zlocie, a trudno mi uwierzyć, że twój ojciec nie rozmawiał z Gorgoną. Jesteś bystry, na pewno wiesz, co planowali.
– Nie wiem, o kim pan mówi. I co do tego wszystkiego ma nasza wizyta w Hiszpanii?
Hurkley zawahał się, podejrzliwie spojrzał na Syriusza, a później na gazetę, wreszcie podjął znowu:
– Gorgoną przezywana jest Samara Gongora y Argote, kobieta, która nieoficjalnie przewodzi całej hiszpańskiej arystokracji. Do tej pory w Hiszpanii władał niesławny generał Francisco Franco, mugol, jednak dwudziestego listopada zmarł, a dwa dni później wybrano króla. Jan Karol to charłak, ale wciąż wierny jest tradycji czystości krwi. Gorgonie udało się ominąć prawo, a w każdym razie teraz nikt nie będzie interweniował. Oczywiście zanim poprzedni władca zmarł, zdążył sprawić, że znienawidził go cały kraj, więc wkupienie się w łaski ludu nie powinno stanowić trudnego zadania. Wszystko ułożyło się nad wyraz dobrze dla czarodziejskiej społeczności.
– O niczym nie wiedziałem – powiedział szczerze Syriusz. – Na Zlocie ojciec rozmawiał z wieloma osobami, nie miałem pojęcia, że planowali coś takiego. Ale co z tym wszystkim ma wspólnego Voldemort? Chyba to nie on…?
– Nie, nie jest aż tak potężny. – Niecierpliwie machnął ręką Nott. – Jednak wieści są niepokojące. Gdyby ten cały fałszywy Lord zdobył odpowiednie poparcie, gdyby udało mu się przekonać stare rody oraz tych wszystkich, którzy czują głód władzy… obawiam się tego momentu. To, co stało się w Hiszpanii, tylko dowodzi, że czarodzieje mogą przejąć władzę nad mugolami. Poza tym Gorgona z chęcią wsparłaby Voldemorta.
– Nie miałem o niczym pojęcia – jęknął Syriusz.
– Więc skąd zmiana w twoim zachowaniu? – zapytał Nott. – Wiem, że czujesz nacisk ze strony rodziny, może nawet większy niż wywierała moja.
Syriusz poczuł, że mu gorąco. Nott uważał go za bystrego, za kogoś, kto domyśli się, co jest grane, tymczasem okazało się, że Syriusz zupełnie do niczego nie doszedł sam. W dodatku powód jego parszywego humoru wydawał się błahy i bzdurny w obliczu wszystkiego, czego się właśnie dowiedział.
– Pokłóciłem się z przyjaciółmi i zerwałem z dziewczyną – wybąkał Black mieszaniną wstydu i zażenowania.
Ku najszczerszemu zdziwieniu Blacka, Nott roześmiał się. Był to wesoły, pełen nieskrywanej ulgi śmiech.
– Naprawdę myślałem, że straciłeś zainteresowanie mugoloznwstwem na rzecz tego całego Lorda. Dobrze słyszeć, że się myliłem.
– Hurkley? – Już w trzeciej klasie Nott pozwolił Syriuszowi mówić sobie po imieniu, jak wielu innym uczniom; nigdy nie lubił tytułu profesora.
– No?
– Jaka była twoja rodzina? Zmienili się, kiedy powiedziałeś im, co zamierzasz robić?
Nott przestał się uśmiechać. W jego oczach pojawiła się nuta żalu, choć głos, jakim przemówił, pozostał nonszalancki.
– Nie, pozostali tacy, jacy byli od zawsze. Najwyraźniej nie uznali, że taki szczyl jak ja może mówić z sensem.
– Więc dlaczego wspominałeś o presji wywieranej przez nich w czasie przeszłym? Przecież nie umarli, prawda? – zapytał Black, w ostatniej chwili zdając sobie sprawę, że pytanie było co najmniej nie na miejscu. – To znaczy, nie chciałem…
– Mają się dobrze – zapewnił Nott, widząc zmieszanie ucznia. – Zwiałem od nich i więcej już się nie widzieliśmy. Co prawda kilka razy chciałem zobaczyć się z matką i siostrami, ale natknąłem się na ojca. Pożarliśmy się tak, że wezwano magopolicję oraz amnezjatorów. Liczyłem, że może one będą chciały się ze mną spotkać, jednak odcięły się ode mnie.
– Wcale się nie kontaktujecie?
– Na święta zawsze dostaję kartkę od mamy. Z dopiskiem, żebym się opanował i rzucił to plugawe zajęcie, jakim nazywa mugoloznawstwo. Jak widać, nie posłuchałem jej rady.
Przez chwilę obaj śmiali się śmiechem zaprawionym goryczą. Black wyobrażał sobie minę matki, gdyby zrobił coś takiego.  Wreszcie Syriusz spoważniał i zapytał:
– Żałujesz tego?
– Skłamałbym, gdybym odpowiedział, że nie tęsknię za rodziną. Mimo różnic w naszych poglądach wiele im zawdzięczam i wciąż kocham, ale sądzę, że tak jest lepiej dla wszystkich. Gdybym mógł cofnąć czas i tak zrobiłbym to samo.
– Gdzie uciekłeś? Chyba nie miałeś za wiele pieniędzy, prawda?
– W zasadzie byłem dorosły, to stało się w moje pierwsze wakacje po ukończeniu Hogwartu. Spakowałem walizki, zadzwoniłem do przyjaciela i zostałem u niego przez pewien czas. Później znalazłem pracę, chodziłem na kursy doszkalające, jakoś to poszło.
Syriusz pokiwał głową w zamyśleniu.
– Nie próbuj uciekać – stwierdził Nott. – Wciąż jesteś młody, niepełnoletni, a wszystko jeszcze może się ułożyć. A kiedy już będziesz przygotowany, upewnij się, że nie popełniasz błędu, bo nie będzie odwrotu. Gdy raz odejdziesz, czystokrwiści nie wpuszczą cię ponownie.
– Dziękuję za rady.
– Proszę bardzo, a teraz czas na szlaban. – Nott wyszczerzył się, widząc zaskoczoną minę Blacka. – Chyba nie myślałeś, że ci odpuszczę? Mam całą masę kartkówek do uporządkowania. Ostatnio otworzyłem okno i wszystkie mi się pomieszały. 

21 komentarzy:

  1. Ojejojejojej! Nowy rozdział :D Dzisiaj skomentuję krótko, bo nie mam siły, weny etc., a poza tym zimno deszczyk i wgl ;n;
    Wiem, że Ciriana cierpi i wgl. Ale przyszło mi do głowy "dobrze, że nie ma tam Lockharta, który by ją leczył" XD
    Ta scena w Skrzydle Szpitalnym była taka... Rhomantyszna <3
    "– Spieprzyłem – powiedział, chowając głowę w dłoniach." - SYRIUSZU, JAK TY SIĘ WYRAŻASZ?! xD
    Jamie, na Zeusa, ale mi przykro ;n; Głupio wyszło, że to od Ślizgonów się dowiedział. A Łapka zawiódł już dwie osoby. Depresyjnie dziś xd
    "Tylko Remus potrafił przemówić im do rozsądku, gdy już niemal zaczynali sięgać do różdżek." - Remus taki mądry, łagodzi spory <3
    "Ciri wyszła ze skrzydła szpitalnego dopiero po trzech dniach (...)" dopiero? Jeśli tam były jakieś zaklęcia czarnomagicze, to wydaje mi się, że powinna leżeć jakiś tydzień, czy coś. Ale to w końcu magia, nie? xD
    "Ciriana nie wyglądała na przesadnie zadowoloną z jej towarzystwa, jednak, widząc Syrusza, skrzywiła się paskudnie." Syrusza- literówka.
    Blackie niepotrzebnie się wkurzył. Ciriana jest na niego zdenerwowana, a poza tym niedawno wyszła ze Skrzydła, ma prawo się na niego boczyć (może ma okres? xDDDD). Ja na jego miejscu zaczekałabym trochę, aż wszystko się uspokoi. Ale to w końcy wybuchowy Syriusz, prawda? :)
    Remus znowu <3 Uu, masz podejrzenia do mojego Wilczka? >:C Gadaj, nie będę miesiąc czekać na rozdział xD Nie fair xD
    UUU, GRUBO! Nawet Peetah się wkurzył xDDD
    "Syriusz nieustannie chodził zły na cały świat (...)" Syriusz zawsze jest na coś zły, taka natura xDDD
    NOTT WLEPIŁ MU SZLABAN? DAM DAM DAAAAM XD Uu, to gorzej niż Peetah xD
    Niedobre Śmierciojadki ;n; Pomyślaam tak wgl, że teraz podejrzewano Syriusza o popieranie Voldzia, a on dostaje szlaban. Parę lat później podejrzewano Syriusza o popieranie Voldzia, a on trafia do Azkabanu. Kary zmieniają się z biegiem lat :v
    Smutałkę, że Nott kłóci się z rodzinką. Jak Syriusz. I uciekł. Jak Syriusz. ODGAPIACZ XD
    KARTKÓWKI, NIEEEEEE! NAWET TU MNIE DOPADŁY!!! xD

    Rozdział (jak zwykle ;) ) mi się podoba. Czekam na kolejny ;P Lubię ten blog ^^
    Rozdział taki Depp-resyjny trochę. Tak jak pogoda za oknem u mnie xd
    Jeśli mam być szczera, to nie jest to mój ulubiony rozdzialik (wybacz ;n;). Ale nie jest okropny, nie żeby coś xD Po prostu wg mnie bywały lepsze :D Takie mam poczucie. No wybacz, no ;n;
    Jedna literóweczka, ale to nic :) Nawet w książkach się zdarza ;) Ostatnio czytałam, literówka właśnie była... Ale nia pamiętam w czym :/
    A teraz idę oddać się refleksji na temat Syriusza... No dobra, idę czytać III część "Kronik Rodu Kane". Po raz trzeci. Meh.
    Pożdrafjam. Chyba miałam coś jeszcze napisać, ale nie pamiętam co. Dopiszę najwyżej w odpowiedzi.
    ~Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, już wiem! Jestem pierwsza xDDDD No, i koment miał być krótki. Nie wyszło :I

      Usuń
    2. Jeżeli to jest krótko, ciekawa jestem jak jest długo :P
      Gdy pisałam, też o tym myślałam ^^
      Naprawdę tamta scena była romantyczna? Nie wpadłabym na to.
      Jak to jak? Normalnie :P
      A skąd pomysł, że były zaklęcia czarnomagiczne? Nie było, po prostu tłuczek ją pogruchotał bardziej niż gruchocze zazwyczaj.
      Zaraz poprawię tę paskudną literówkę.
      Syriusz się wkurzył, bo wszyscy zaczęli się na niego nagle wochać (nieważne, że zasłużył).
      Remus może powiedzieć na głos, ale kto wie, czy będzie miał rację... może Aiken to tak naprawdę potwór z Loch Ness?
      Nie pomyślałam tak o karach, ale faktycznie ciekawe spostrzeżenie ;)
      Trzeba jakoś natchnąć bidnego Syrka do zwiewania. Nott w sumie to nie zwiał, bo był już dorosły - drogi mu się z rodzinką rozeszły :P
      Wiem, że nie ma a akurat tym rozdziale nic wesołego i jest dość ponury, ale cóż - to się wyprostuje.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    3. Oj no, MIAŁO być krótko, a to, że wyszło jeszcze dłużej, to Twoja wina! Trza mniej ciekawe rozdziały pisać xD
      Normalnie? On jest niczym moja siostra xD
      No... Pomysł z zaklęciami stąd: "Pani Cavani wspomniała coś o złowrogich zaklęciach, które w jakiś sposób znalazły się na tłuczku, co dodatkowo zaniepokoiło Blacka.". O to mi chodziło xD
      AIKEN TO ZUOOO!!! ARGH! XD
      Ano. Ja mam zawsze ciekawe spostrzeżenia! (No dobra. Nigdy. Ale ciii~!)
      Nom. Natchnąć. Eh. Brać przykład z nauczyciela? Kto by to robił xD
      No wiem, ale nie miałam jak to określić, z ym "rozejściem dróg" ;d
      Skojarzenie na koniec?
      Ponury rozdział = Ponury = Ponurak = Pies = Łapa = Syriusz = Rant Czarodzieja = Rozdział = Ponury rozdział.. Koło się kręci xd
      ~Chomik
      Postscriptum: AIKEN. TO. ZUOOOOO (wiem, że go tu nie ma. Ale co tam. Natchnęła mnie Scholastyka xD) !!!

      Usuń
    4. A mam pisać nudniejsze? Jesteś pewna? xD
      Myślałam, że jednak o tym nie wspomniałam, kurczaczek, i próbowałam zmarginalizować sprawę (zaklęcia były nie tyle czarnomagiczne, co raczej na pograniczu). No to, skoro już ze mnie wyciągnęłaś, że coś jest na rzeczy, to może jakieś typy?
      Taak, ja wiem Angra Mainyu i te sprawy :P.
      Weź, bo kręciołka dostaniesz! xD
      P.S. Chyba Aiken jest, o dziwo, gorszy od Voldzia (przynajmniej takie wnioski można wyciągnąć po komentarzach).

      Usuń
  2. *skanduje* WIĘCEJ REMUSA WIĘCEJ REMUSA WIĘCEJ REMUSA!!!
    I rzecz jasna, Aikena, bo chcemy wiedzieć na czym polega ten jego spiseg!
    I Petera zaniedbałaś... Fstydż siem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak na marginesie, jaka to byłaby intryga, gdyby Aiken okazał się całkiem zwykłym człowiekiem, nie?

      Usuń
    2. A będzie więcej Remusa i Petera też.A Aikena nie, bo na razie trzeba ogarnąć coś innego - pozostawię wam miejsce na rozkminy :D
      Wstydzę się, ale tylko trochę, bo jeszcze dostanie swój czas antenowy.
      Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie kusi, żeby wszystkich wyrolować, ale to byłoby chamskie, a aż takim chamem nie jestem (nie)stety ;)

      Usuń
    3. Popieram, Aiken jest zuy i nas zje ;n;
      WIECEJ REMUSA! WIĘCEJ REMUSA! RE-MUS! RE-MUS!
      Scolastyko. Już Cię lubię.
      Musiałam odpowiedzieć. Wypaczcie.
      ~Chomik.

      Usuń
    4. Eee tam chomików nie jada - są za małe, a poza tym kocha wszystkie futrzaki (bo ja mu każę).
      Chcesz więcej powtórek z musu? ^^
      Chyba ktoś mi tu ludzi wypacza... ładnych rzeczy to ja się dowiaduję.

      Usuń
    5. A mnie zje? ;n;
      CHCEMY WIĘCEJ REMUSA!
      Och, jak to miło :3. Wypaczam ci, Chomiku, nawet karygodną literówkę w mym szlachetnym imieniu. Jakże mogłabym nie wypaczyć Chomikowi?

      Usuń
    6. To zależy czy jesteś futrzakiem (jeżeli królikiem, na pewno cię nie zje).
      Aaaa... to trzeba było tak od razu (zamiast mi smaka robić).
      Ej no, nie wypaczać mi się tutaj! Chyba już dawno straciłam kontrolę nad tym blogiem...

      Usuń
    7. Scholastyka – termin wieloznaczny, oznaczający początkowo naukę uprawianą na średniowiecznych uniwersytetach. Następnie zaczął oznaczać nurty teologiczne i filozoficzne tam uprawiane, a także specyficzną metodę filozofowania (metodę scholastyczną). Od XIII wieku większość średniowiecznej filozofii miała charakter scholastyczny. W czasach renesansu scholastyka uzyskała pejoratywne znaczenie, bliskie sofistyce. Tym mianem oznaczano nadmiernie spekulatywną filozofię zajmującą się wydumanymi problemami.
      Czyli nie królik. Boję się...
      Hłe hłe, Najwyższy Wypaczaciel Blogów zainteresował się Rantem. Jak zaraz nie powiesz kim jest Aiken wypaczy ci blog do końca! BUAHAHAHAHAHAHAHA!

      Usuń
    8. Chcesz mi powiedzieć, że jesteś terminem?
      Słusznie się boisz ^^
      Hm, niezbyt kusząca propozycja... chyba jednak zatrzymam tę informację dla siebie :P

      Usuń
  3. Och, nareszcie udało mi się znaleźć chwilę czasu, by skomentować post. Już dokładnie nie pamiętam, co chciałam dokładnie przekazać ostatnim czasem, ale na pewno było mi przykro z powodu Ciri, tego co jej się stało i jak później potraktowała Syriusza. Na szczęście Black miał swojego młodszego brata. Siostra Ciri mnie... irytuje. Och, jak ona może mnie denerwować! Naprawdę, całkiem jest nieprzydatna i tylko komplikuje sytuację. Jamesa też trochę szkoda, no załamał się chłopak, że go kumpel okłamał. Chociaż, może nie załamał a wkurzył, ale za bardzo mu się nie dziwię.
    Ach, ten komentarz wyszedł taki tragiczny, przepraszam @.@ Postaram się poprawić następnym razem!
    Pozdrawiam, Niah.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorada to po prostu taki irytujący typ, więc się nie dziwię (zresztą specjalnie dużo jej nie będzie, jeżeli cię to pocieszy :P). No, James jest bardzo zły, delikatnie mówiąc.
      Nie masz za co przepraszać, daj spokój xD
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Scena w skrzydle szpitalnym była przeurocza. Udaje ci się w bardzo plastyczny sposób uchwycić emocje bohaterów i ich przemyślenia. I ta końcówka ze szlabanem od Notta... Sama nie wiem, który fragment tego rozdziału jest moim ulubionym ;)
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hu, już wiem, jak to jest z tym usuwaniem komentarzy. Nie można logować się w trakcie i po napisaniu komentarza. Ślizgoni wydają się chamscy, ale Gryfoni również są np. dla nich, także hm... chyba, że to Ślizgoni pierwsi zaczęli ;p. Hm... niby Gryfoni tak tryumfują, jeżeli chodzi o dobroć, ale to przecież Puchoni słyną z przyjaźni. Jednak Gryfoni chyba bardziej z odwagi, która wygrywa. No nie wiem. Poza tym główni bohaterzy byli w Gryffindorze i Slytherinie. Także nie wiem, czy jest sens winienia Ślizgonów za takie odnoszenie się do Blacka, chociaż jest bratem ich przyjaciela, kolegi. Jednak jest też huncwotem i Gryfonem. Aczkolwiek faktycznie zaszokowała mnie decyzja tamtej dziewczyny, aby jednak z nim pogadała. Szok, szok, Ślizgoni mają serce. Aczkolwiek jakoś nie czuję bólu, że w końcu z nią zerwał. Jakoś za nią specjalnie nie przepadałam. Poświęcić dla niej przyjaźń? Nie warto. Jednak James pewnie w końcu mu wybaczy, a Syriusz zrozumie swój błąd. Choć nie mógł wiedzieć wcześniej, że tak będzie. A człowiek i nawet czarodziej uczy się na błędach. Wydawało się, że faktycznie Nott ma serce i można z nim pogadać. Można, ale końcówka za pewne rozczarowała Blacka ;d. Nie no, tak na serio to fajny z niego nauczyciel i Black pewnie weźmie z niego przykład i wyprowadzi się do Jamesa. Fakt, to trudna decyzja, ale lepiej mieć życie, którego się chcę, realizować swoje pasje, a nie iść biernie za kimś i złościć się, że musi robić coś, co ktoś chce, a nie on. Jednak to trudna decyzja, aby w końcu się wyprowadzić i nagle zostawić wszystko, do czego się tak przywiązało. Może nie przepada za rodzicami, ale jednak z Regulusem nie ma jeszcze tak złych kontaktów. Jeszcze. Chociaż mam wrażenie, że jakby Regulus byłby starszy, to może ten ich kontakt byłby gorszy. No ale nie wiem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po napisaniu na pewno można, bo czasami jestem niezalogowana, gdy piszę (wtedy każe mi się zalogować i po zalogowaniu normalnie wstawia komcia).
      Nie podejmuję się odpowiedzieć, kto zaczął odwieczną wojnę między Gryfonami a Ślizgonami xD. Ale fakt, dla mnie najszczersi są Puchoni.
      Zerwanie Ciri i Syriusza wcale nie było konieczne do utrzymania przyjaźni między Huncwotami - to była kwestia do dogadania.
      Właściwie relacja Syriusza z bratem i rodzicami jeszcze trochę się zmieni na przestrzeni rozdziałów, ale chyba nie będzie zaskoczeniem, że skończy się wyprowadzką Syriusza ;).
      Pozdrawiam ;)

      Usuń