S
|
yriusz cały drżał. Nie pamiętał,
jak dostał się do zamku, jak położył Ciri na łóżku, ani tego, jak pani Cavani
go wyprosiła. Teraz stał tuż pod drzwiami skrzydła szpitalnego, z
niedowierzaniem spoglądając na trzęsące się dłonie. Nie potrafił zrozumieć,
dlaczego wszystko potoczyło się w ten sposób. Na ramieniu poczuł czyjąś dłoń i
odwrócił się. Regulus stał tuż koło niego, odsunięty od reszty drużyny
Ślizgonów. Syriusz był wdzięczny bratu za to, że wybrał jego nie ich.
– Idź już – warknęła
Dorada Meadowes. – Dziękuję, że ją przyniosłeś, ale teraz możesz sobie iść.
Syriusz
spojrzał na nią z niezrozumieniem. Reszta drużyny również patrzyła na niego ze
złością, zupełnie jakby ten mecz był jego winą. Dopiero po chwili dotarło do
niego, że i Regulus lekko popychał go w stronę wyjścia, starając się go wyprowadzić.
Czy im wszystkim odbiło? Przecież jestem jej
chłopakiem, muszę tu zostać,
pomyślał Syriusz.
– Wygraliście,
dziś macie dla siebie cały triumf, zostaw nas – warknął Sarin Avery. – Idź do
swoich cieszyć się zwycięstwem.
– No IDŹ! – krzyknęła
Dorada, rzucając się w stronę Blacków, jednak Lestrange chwycił ją w pasie, nie
pozwalając wykonać dalszych ruchów w kierunku braci.
– Nie – powiedział
Syriusz, mając wrażenie, że mówił za niego ktoś inny. – Jest moją dziewczyną,
muszę zostać. Chcę – poprawił się.
Regulus
jęknął, spoglądając na brata z niedowierzaniem i lękiem. Drużyna Ślizgonów na
moment zamarła, jakby ta informacja do nich nie dotarła, jakby Syriusz
powiedział jakiś mało śmieszny żart i zaraz miał się roześmiać. Jednak nikt się
nie śmiał.
– Black, nie
wiem, co ci odbiło, żeby opowiadać takie głupoty, ale zmywaj się stąd – zagroził
poirytowany Avery, a jego ręka powędrowała w stronę różdżki.
– Jeśli
jeszcze raz obrazisz moją siostrę, przysięgam, że rzucę na ciebie klątwę! – wykrzyknęła
Dorada, szarpiąc się w uścisku Lestrange’a.
– Reg, chodź
tutaj, nie stój koło tego kłamcy – warknął Rabastan Lestrange. – Pewnie znów
chce z nas zadrwić.
Jeżeli
Regulus zastanawiał się choćby przez chwilę nad dołączeniem do Ślizgonów, nie
dał tego po sobie poznać. Stanął przed Syriuszem, najwyraźniej chcąc go bronić,
przełknął ślinę i przemówił:
– On nie
kłamie.
– Coś ty
powiedział? – zapytał Millis, nad wyraz chętny, żeby wyładować na kimś złość po
przegranej.
– Co masz na
myśli? – podjął Avery, już trzymając w ręku różdżkę.
– Zdradzasz
nas dla niego?! – wykrzyknęła Dorada, tym razem wyrwawszy się z uścisku
Lestrange’a. – Jeszcze masz zamiar kpić z mojej rannej siostry! Nie masz za
grosz honoru, śmieciu! Relashio!
Z różdżki
Meadowes wystrzelił strumień ognia, jednak Regulus na czas zdążył zasłonić się zaklęciem.
Płomienie rozpełzły się po tarczy, wściekle sycząc i barwiąc pobliską ścianę
czernią.
– Opanuj się,
głupia! – wykrzyknął Avery, uderzając w dzierżącą różdżkę rękę Dorady. – Poniosło
nas, ale nie będziemy tego załatwiać tutaj, kiedy ona leży tuż za ścianą.
– Więc niech
stąd idą! – ryknęła rozwścieczona. – Obaj!
–
Słyszeliście ją – warknął Lestrange. – Zmywajcie się stąd.
Regulus
chwycił ramię brata i spróbował go odciągnąć, jednak Syriusz wyrwał się.
– Nie możemy
tu zostać – szepnął Regulus, spoglądając po rozwścieczonym minach kolegów z
drużyny. – Ty szczególnie nie możesz
tu zostać. Daj mi trochę czasu, wyjaśnię im wszystko, ale teraz…
– Zawsze ją
zostawiałem – przyznał Syriusz – ale nie tym razem. Nigdy by mi nie wybaczyła.
– Teraz
zebrało ci się na prawdę? – syknął Regulus. – Opanuj się.
– Jak możesz
być jej chłopakiem? – odezwała się wreszcie milcząca do tej pory Izabela Reverte.
– Przecież zerwaliście w wakacje, wszyscy słyszeli wasze krzyki…
– Udawaliśmy
– odpowiedział Syriusz, nie przejmując się słowami brata. – Nie chcieliśmy,
żeby ktoś czegoś od nas wymagał, chcieliśmy tylko zobaczyć, jak to będzie…
– Łżesz! –
wykrzyknęła Dorada, choć tym razem nie podniosła różdżki, wciąż cała kipiała z
gniewu. – Ciri mówiła mi o wszystkim. Niby jakim cudem nie wiedziałabym, że ma
chłopaka? Niby jak zdołaliście ukryć to przed wszystkimi w Hogwarcie?
– Nie przed
wszystkimi – mruknął Syriusz, myśląc o przyjacielu.
– To dalej
nie wyjaśnia, dlaczego Dorada nie wiedziała – wtrąciła Izabela. – Ciri wszystko
jej mówi. Jej albo mnie.
– To sprawa
między wami, powinniście zapytać o to Ciri, nie mnie.
– Wygodnie ci
tak odpowiedzieć, co? – zainteresował się Lestrange z paskudnym uśmiechem. – Ciri
leży tam, więc nie potwierdzi twoich słów, sprytnie. Chcesz poczekać i zabawić
się naszym kosztem, aż ona się nie obudzi.
Wówczas drzwi
skrzydła szpitalnego otworzyły się i stanęła w nich pani Cavani.
– Co wy tu
wyprawiacie? – zapytała poirytowana. – Zajmuję się waszą koleżanką, a wy ciągle
wrzeszczycie. Tu nie ma miejsca na krzyki, więc jeśli już musicie, idźcie
gdzieś indziej.
Po tych
słowach pielęgniarka od razu chciała się cofnąć do pomieszczenia, jednak Dorada
złapała ją za ramię i zapytała:
– To moja
siostra, może mi pani powiedzieć, co jej jest?
– Paskudnie
oberwała tłuczkiem, doszło do opóźnionego krwotoku wewnętrznego i uszkodzenia
kilku organów. Rzuciłam już odpowiednie zaklęcia, które póki co opanowały sytuację,
ale Ciriana powinna wypić pewne eliksiry, jednak teraz jest nieprzytomna.
Budzenie jej absolutnie nie wchodzi w grę, więc na razie trzeba czekać. Przez
to może dojść do powikłań.
– Czy mogę
wejść? Bardzo proszę! – jęknęła Dorada, jednak pani Cavani kategorycznie
odmówiła.
Słysząc
zdecydowaną odpowiedź pielęgniarki, Syriusz wiedział, że tędy na pewno nie
wejdzie. Nachylił się w stronę Regulusa i powiedział, że ma pewien pomysł, po
czym obaj odwrócili się i zaczęli oddalać się od skrzydła szpitalnego.
Usłyszeli jeszcze głos Avery’ego:
– Gdy trzeba
czekać, ty od razu uciekasz! I niby na ciebie można liczyć?! Ciri niby chciałaby,
żebyś był jej chłopakiem?! Wolne żarty!
Syriusz nie
odpowiedział, zacisnął dłonie w pięści i przyśpieszył kroku. Nie miał ochoty
słyszeć obelg Avery’ego, bo bał się, że odwróci się i da mu za swoje.
Bracia Black pospiesznie
przemierzali dziwnie opustoszałe mury zamczyska; Syriusz nie oglądał się za
siebie, był zbyt pewny, że Regulus za nim szedł. Weszli na schody, które
natychmiast poruszyły się, przenosząc ich w stronę przejścia na drugie piętro.
Przeszli kilka stopni, aż Syriusz zatrzymał się przed portretem wychudzonego
czarodzieja z pokaźnymi brązowymi wąsami i wspaniałą brodą intensywnie
przetykanymi siwymi pasmami, sięgającą brzucha. Mag zmierzył uczniów
przenikliwym spojrzeniem ciemnych, mądrych oczu, po czym ukrył dłonie o długich
palcach w rękawach staromodnej szaty, całkowicie ignorując Blacków.
– Panie
Bonham, bardzo proszę – jęknął Syriusz, uważnie rozglądając się na boki. Nikogo nie było widać
na korytarzu.
– O co, młody
człowieku? – zainteresował się czarodziej, a na jego ustach pojawił się
przekorny uśmieszek.
– Niech pan
będzie tak łaskawy i odsłoni przejście – powiedział Syriusz, kątem oka
lustrując okolicę. – Bardzo nam się śpieszy, błagam.
– Wam,
młodym, ciągle gdzieś się śpieszy – westchnął Mungo Bonham. – W moim zawodzie
istotna była szybka reakcja, owszem, jednak również ważny element stanowiła
przyczyna. Przejście, którego strzegę, nie jest dla każdego, więc zdradź mi,
dlaczego mam cię przepuścić?
– Bo w
skrzydle leży ktoś, na kim bardzo mi zależy – burknął rozzłoszczony Syriusz,
wciąż zezując na boki.
– Na pewno,
że pani Cavani nie bez powodu nie pozwoliła wam wejść. Odpoczynek to nieodłączny
element rekonwalescencji, jestem przekonany, że przyznacie mi rację.
– Proszę pana
– wtrącił się Regulus, widząc, że Syriusz lada chwila straci cierpliwość. – Naprawdę
musimy tędy przejść, gdyby było inaczej, nie zjawilibyśmy się tutaj.
Czarodziej
nie wyglądał na przekonanego. Wyciągnął dłoń i pogładził się po brodzie, a
ciemne, mądre oczy były pełne oczekiwania.
– Mój brat
narozrabiał i musi przeprosić dziewczynę – wypalił Regulus. – Jeżeli nie zrobi
tego natychmiast, pewnie zostanie puszczony w trąbę. I tym razem będzie to
pańska wina.
– Hm – mruknął
starzec w zastanowieniu. – Niech będzie, ale mam nadzieję, że później usłyszę
całą historię.
Portret
odchylił się, ukazując niknące w ciemności wąskie, drewniane schodki. Syriusz
bez wahania wszedł do środka, mrucząc Lumos,
a na końcu różdżki zajaśniał blask. Regulus podążył za bratem, natomiast po
chwili przejście zamknęło się za nimi, pogrążając w ciemności. Jedynym źródłem światła
został blask, sączący się z różdżki starszego Blacka. Schody, zawijając się w spiralę,
biegły stromo w dół i potwornie skrzeczały przy pokonywanym stopniem. Syriusz
nie znosił tego przejścia, bo Bonham był niesamowicie upierdliwym i ciekawskim
strażnikiem, a rozklekotane drewno sprawiało wrażenie, że zaraz się załamie pod
ciężarem przechodzącego.
– Nie
wiedziałem, że tutaj jest tajne przejście – mruknął Regulus.
– Mało osób o
nim wie, bo najpierw trzeba zagadać z tym zgredem, Mungiem. Nie musiałeś mu
mówić o Ciri.
– Inaczej by
nas nie przepuścił.
Syriusz nie
odpowiedział. Wreszcie dotarli do wyjścia. Przyłożył różdżkę do podłogi i
mruknął Dissendium, a deski nagle
zniknęły i Blackowie wpadli przez dziurę w suficie wprost do skrzydła
szpitalnego. Obaj gruchnęli jak worki z kartoflami, boleśnie lądując na nogach.
– Szlag,
chyba skręciłem sobie kostkę! – krzyknął Regulus, siadając i trzymając się za
stopę. – Mogłeś powiedzieć…
– Dlatego
nikt nie używa tego przejścia – warknął, wstając z trudem Syriusz. – Ale
skręcona kostka to pretekst, żeby pani Cavani nie wyrzuciła nas od razu.
Wytrzymasz – dodał łagodniej, klepiąc brata po ramieniu.
Zaaferowana
odgłosami, zjawiła się szkolna pielęgniarka. Gdy tylko ujrzała intruzów w
skrzydle szpitalnym, natychmiast chciała ich wyrzucić, jednak po chwili zobaczyła,
że obaj poprzetrącali sobie nogi. Podejrzliwie pokręciła głową, ale usadowiła
ich na wolnych łóżkach i kazała poczekać. Blackowie pośpiesznie się zgodzili.
– Słuchaj,
pani Cavani to romantyczka, ciągle siedzą z de Clavijo, tą od wróżbiarstwa, i
nawijają o głupotach – powiedział Syriusz.
– Skąd…
– James
chodzi na wróżbiarstwo. Może uda się ją przekonać jakąś łzawą historyjką…
– Nie możesz
po prostu powiedzieć jej prawdy? Złapie cię na zmyślaniu i wywali, a cały nasz
trud na nic.
Syriusz
patrzył na brata, rozważając wszystkie za i przeciw. Wreszcie wzruszył
ramionami.
~*~
Candora
Cavani rzeczywiście była niepoprawną romantyczką, choć miała pewne zasady,
których nie zamierzała nigdy łamać. Gdy Regulus opowiadał jej o prawach
rządzących rodami czystej krwi i pomyśle brata, słuchała z wypiekami na twarzy.
Rzecz jasna, nie potrafiła rozdzielić zakochanych, więc nie tylko pozwoliła
Syriuszowi zostać, ale i nie wpuściła drużyny Slyherinu do skrzydła
szpitalnego. Regulus wymknął się późnym wieczorem, gdy nikogo nie było już na
korytarzu. Candora w mgnieniu oka naprawiła zwichnięte kostki obu Blacków i
obaj zdążyli zapomnieć o nieszczęśliwym lądowaniu.
Ciriana wciąż
spała, choć za oknem już dawno zrobiło się ciemno. Regulus powiedział bratu, że
ostatnio dziewczyna do późna uczyła się do sumów. Syriusza zdziwiła ta
informacja – Ciri wspaniale grała w quidditcha i sądził, że to z tym wiązała swoją
przyszłość. W dodatku nigdy nie pomyślał, żeby już zacząć przygotowywać się do
egzaminów i tylko przez Aikena wprawiali się w obronę przed czarną magią.
Syriusz
przesiadywał przy łóżku Ciri, zastanawiając się, co jej powie, gdy się obudzi.
Ostatni raz rozmawiał z nią w sowiarni, jednak oboje nie mieli zbyt dużo czasu
i szybko wrócili do swoich zajęć. Ciriana wydawała się wtedy rozzłoszczona, z
jakiegoś powodu gniewała się na Blacka, choć on nie potrafił powiedzieć, o co
chodziło. Później za każdym razem Regulus przekazywał bratu, że Meadowes nie ma
czasu z nim rozmawiać. W gruncie rzeczy oddalili się od siebie i Syriusz czuł,
że zawiódł, że obietnice pozostały tylko pustymi słowami dźwięczącymi głucho
wśród spienionych fal i gorących plaż Hiszpanii.
– Spieprzyłem
– powiedział, chowając głowę w dłoniach. – Ale wszystko naprawię, słowo.
– Nie – odpowiedział
mu cichy szept.
Podniósł
głowę, zobaczywszy otwarte oczy Ciri. Chciał chwycić jej dłoń, jednak odsunęła
ją. Syriusz spojrzał na nią z niezrozumieniem.
Może myśli, że ktoś nas obserwuje? Może
wciąż gra?, pomyślał.
– Obudziłaś
się – powiedział, a w jego głosie wyraźnie dźwięczała ulga. – Wszystkich
wystraszyłaś.
– Co tutaj
robisz? – zapytała cicho.
– Jestem
twoim chłopakiem, powinienem być przy tobie w takich chwilach. – Uśmiechnął się
nieco krzywo.
– Chyba
znalazłeś sobie mój odpowiednik w Gryffindorze – mruknęła z pretensją. – Daj
spokój, mam już dość udawania.
– Wiem, że
ostatnio byłem do kitu, ale niedługo skończę to, czym się zajmuję. Słowo.
– Wtedy znów
znajdziesz coś innego, znów będziemy się chować, znów będziesz udawał, że
słuchasz. To nie ma sensu.
– Nie
będziemy się kryć – powiedział Syriusz. – Oni wiedzą.
– Kto?
– Ślizgoni,
to o tym szeptali, gdy mijałem ich na korytarzu – odpowiedział James Potter,
ściskając w ręku pelerynę-niewidkę. – Szkoda, że zapomniałeś powiedzieć
najlepszemu przyjacielowi.
Syriusz
patrzył na Jamesa z przestrachem. Poczuł, jak oblewa go zimny pot. James wcale
nie wyglądał na rozzłoszczonego, raczej na rozgoryczonego. I to bolało bardziej
niż gdyby chciał obłożyć go pięściami. Dziś ponownie zawiódł bliską osobę,
ponownie widział spojrzenie pełne żalu i nie wiedział, co zrobić. Wcześniej bał
się powiedzieć Jamesowi, bo sądził, że nie zrozumie, teraz dotarło do niego, że
było to najgorsze z możliwych wyjść. Miał wrażenie, że wszystko, co udało mu
się osiągnąć w Hogwarcie, właśnie waliło się z jego winy.
– Chciałem ci
powiedzieć.
– Naprawdę?
Jakoś nie wyglądało – stwierdził zimno James. – Właściwie od kiedy…?
– Od wakacji –
odpowiedział.
Potter
otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak zamiast tego nabrał
powietrza i je wypuścił. Zmarszczył brwi, machnął ręką i zrobił kilka kroków do
wyjścia.
– Czekaj, Jim
– spróbował zatrzymać przyjaciela Syriusz. – Przepraszam, po tym, jak Peter
widział nas na King’s Cross, naprawdę chciałem ci powiedzieć…
– Peter
wiedział? Świetnie! Naprawdę świetnie! Więc jestem ostatnim, który się
dowiaduje, że mój kumpel prowadza się ze Ślizgonką! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi,
że nie mamy między sobą tajemnic. Mówiłem ci o wszystkim, a ty gderałeś tylko,
że Lily się dla mnie nie nadaje.
– Bo naprawdę
tak uważam. James, wybacz, byłem cholernie głupi, powinienem był ci powiedzieć…
– Co tu się
wyrabia? – zapytała pani Cavani, a James w ostatniej chwili schował
pelerynę-niewidkę za siebie. – Potter, co tutaj robisz?
– Nic,
właśnie miałem wychodzić.
James
otworzył drzwi i wycofał się z pomieszczenia tyłem, po czym natychmiast zamknął
je za sobą.
– Ty również
powinieneś już iść – zwróciła się do Syriusza pielęgniarka. – Niedługo zacznie
się cisza nocna.
Black
spojrzał na Cirianę, jednak ona odwróciła głowę w przeciwną stronę i mruknęła
ciche:
– Idź.
Wyszedł.
~*~
Następny miesiąc
należał do najgorszych, jakie pamiętał Syriusz. James wściekł się na Blacka nie
na żarty i każda wymiana zdań kończyła się karczemną awanturą. Tylko Remus
potrafił przemówić im do rozsądku, gdy już niemal zaczynali sięgać do różdżek.
Po Hogwarcie rozniosła się plotka o romansie Syriusza i Ciri, a gdy ktoś
gratulował Huncwotowi, Potter od razu wychodził z pomieszczenia. Najwyraźniej
James czuł się ugodzony do żywego przez brak zaufania ze strony Blacka i nie
zamierzał łatwo wybaczyć. Jednak nawet mimo tych kłótni, nie zaprzestali prób
animagicznych. Wspólnie doszli do porozumienia, że dla Remusa będą udawali, że
nic się nie stało. Jednak niestety patronusy wszystkich czterech stały się
znacznie gorsze, bardziej mgliste i mniej widoczne niż wcześniej, co stwarzało
poważne problemy.
Ciri wyszła
ze skrzydła szpitalnego dopiero po trzech dniach, co zdziwiło Syriusza. Pani
Cavani wspomniała coś o złowrogich zaklęciach, które w jakiś sposób znalazły
się na tłuczku, co dodatkowo zaniepokoiło Blacka. Niejednokrotnie chciał
odwiedzić Cirianę, jednak zawsze spotykał się z odpowiedzią, że odpoczywa i nie
życzy sobie gości. Sądził, że gniewał się na niego przez to, że powiedział
Ślizgonom i za to również pragnął przeprosić, jednak ona nie chciała go
widzieć. Wreszcie poprosił Regulusa, żeby pomógł mu ją przekonać i razem poszli
odprowadzić Ciri do lochów i pokoju wspólnego Slytherinu. Pozostali Ślizgoni
wciąż boczyli się na Meadowes za to, że śmiała spotykać się z Gryfonem, ich
wrogiem.
W dniu wypisu
Ciri nie była sama, siedziała przy niej Margarita Reverte. Ciriana nie
wyglądała na przesadnie zadowoloną z jej towarzystwa, jednak, widząc Syriusza,
skrzywiła się paskudnie.
– Co tu
robisz? – zapytała – Myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
– Przepraszam,
Ciri, naprawdę przepraszam – jęknął Syriusz, podchodząc do niej. – Powiedz, jak
mogę…
– Nijak,
jestem tym zmęczona.
– Może
powinnaś rozważyć danie mu szansy? – ostrożnie zapytała Margarita. – Chyba mu
zależy, skoro tak usilnie prosi.
Ciri rzuciła
Reverte dziwne, pełne bólu spojrzenie i odwróciła się, spoglądając w okno i
obejmując ciasno ramionami. Wydawała się mniejsza oraz bardziej krucha niż
zazwyczaj, aż nie powiedziała tak potwornie lodowato:
– To koniec,
idź już.
Wówczas w
Syriuszu coś zawrzało. Poczuł się zdradzony, porzucony jak niechciana zabawka.
Tyle czasu o nią walczył, zarywał noce, przychodził i prosił, a ona nie chciała
niczego rozważyć! Zupełnie jakby to wszystko nie miało znaczenia, jakby on dla
niej nic nie znaczył. Myślał, że była jego bratnią duszą, że mógł jej
powiedzieć wszystko, że stanowiłaby jego wsparcie tak jak on stanowiłby jej.
Zawiódł się i wściekł. Poświęcił dla niej przyjaźń z Jamesem, a ona właśnie
wyrzucała to w błoto.
– Świetnie,
wiesz? – warknął, drżąc z wściekłości. – Teraz widzę, jaką zimną wiedźmą
jesteś. Chciałaś się pobawić, a gdy tylko zrobiło się niebezpiecznie, dajesz
nogę. Jesteś tchórzem, Ciri, śmierdzącym tchórzem.
– Syriusz! –
upomniał brata Regulus.
– No co? I
tak nic nie odpowie, bo wie, że to prawda, nie? Tak myślałem.
Po tych
słowach Syriusz odwrócił się, nie oglądając więcej za siebie. Wiedział, że nie
ma już odwrotu, że cokolwiek było między nimi, zostało stracone i nie dbał o
to.
Przez ten
miesiąc tylko Remus trwał przy Blacku, wspierając go. Nigdy wprost nie powiedział
Syriuszowi, że zawiódł się na nim, jednak szczególnie tuż po kłótni z Jamesem
dawał do zrozumienia, czyją rację uważał za słuszną. Czemu więc Lupin nie
wygarnął wszystkiego Blackowi prosto w twarz? Syriusz był pewien, że przyczyna
nie leżała w jego usposobienie – przynajmniej nie tym razem – miał swoje
podejrzenia, których nie ważył się wypowiedzieć. Za bardzo obawiał się, że
zostanie sam, bo nawet Peter rozeźlił się i opowiedział się po stronie Jamesa.
Nawet
przedmioty szkolne stawały się jakby bardziej uciążliwe niż zazwyczaj. Syriusz
nieustannie chodził zły na cały świat, przez co nieraz dostawał szlaban; James
również nie pozostawał w tej kwestii w tyle.
Prace nad
udoskonaleniem mugolskiego motoru, jakie Syriusz prowadził na spółkę z
Hurkleyem Nottem, również straciły impet. W dodatku, gdy Black nie odrobił którejś
pracy domowej z rzędu, Nott wlepił mu szlaban. Syriusz był zdziwiony, bo do tej
pory nauczyciel mugoloznawstwa nigdy go nie ukarał, ale i tak nie przejął się
tym, będąc pewnym, że cała kara skupi się na motocyklu, co stanowiło wcale
przyjemną perspektywę.
Syriusz Black
stawił się potulnie na szlaban, z rękoma w kieszeniach, oczekując, że za chwilę
Hurkley powita go swoim niefrasobliwym głosem i powie, że szlaban to tylko
wymówka, bo ostatnio wpadł na genialny pomysł. Jednak Nott miał nietęgą minę – zmarszczone,
czoło, zaniepokojone spojrzenie i bijące z niego rozdrażnienie, sprawiały, że
wydawał się zupełnie innym człowiekiem. Nakazał Syriuszowi usiąść naprzeciw
siebie i przez chwilę jeszcze spoglądał na gazetę, która była przed nim
rozłożona.
– Bardzo się
na tobie zawiodłem, Syriuszu – zaczął nauczyciel gorzko. – Myślałem, że
mugoloznawstwo coś dla ciebie znaczy, że nie dasz się tak łatwo przekonać
słowom tego czarodzieja.
Syriusz
zmarszczył czoło, zastanawiając się, o co może też chodzić Nottowi. Nie
potrafił sobie przypomnieć, o kim wspominał nauczyciel, więc zapytał:
– Co ma pan
na myśli?
– Och,
przestań się zgrywać – prychnął Nott. – Mówię o tym całym Lordzie Voldemorcie.
Pewnie miałeś już okazję czytać o tym, co stało się w Hiszpanii, prawda?
Słyszałem, że w wakacje byłeś na Zlocie, a trudno mi uwierzyć, że twój ojciec
nie rozmawiał z Gorgoną. Jesteś bystry, na pewno wiesz, co planowali.
– Nie wiem, o
kim pan mówi. I co do tego wszystkiego ma nasza wizyta w Hiszpanii?
Hurkley
zawahał się, podejrzliwie spojrzał na Syriusza, a później na gazetę, wreszcie
podjął znowu:
– Gorgoną
przezywana jest Samara Gongora y Argote, kobieta, która nieoficjalnie przewodzi
całej hiszpańskiej arystokracji. Do tej pory w Hiszpanii władał niesławny
generał Francisco Franco, mugol, jednak dwudziestego listopada zmarł, a dwa dni
później wybrano króla. Jan Karol to charłak, ale wciąż wierny jest tradycji
czystości krwi. Gorgonie udało się ominąć prawo, a w każdym razie teraz nikt
nie będzie interweniował. Oczywiście zanim poprzedni władca zmarł, zdążył
sprawić, że znienawidził go cały kraj, więc wkupienie się w łaski ludu nie
powinno stanowić trudnego zadania. Wszystko ułożyło się nad wyraz dobrze dla
czarodziejskiej społeczności.
– O niczym
nie wiedziałem – powiedział szczerze Syriusz. – Na Zlocie ojciec rozmawiał z
wieloma osobami, nie miałem pojęcia, że planowali coś takiego. Ale co z tym
wszystkim ma wspólnego Voldemort? Chyba to nie on…?
– Nie, nie
jest aż tak potężny. – Niecierpliwie machnął ręką Nott. – Jednak wieści są
niepokojące. Gdyby ten cały fałszywy Lord zdobył odpowiednie poparcie, gdyby
udało mu się przekonać stare rody oraz tych wszystkich, którzy czują głód
władzy… obawiam się tego momentu. To, co stało się w Hiszpanii, tylko dowodzi,
że czarodzieje mogą przejąć władzę nad mugolami. Poza tym Gorgona z chęcią
wsparłaby Voldemorta.
– Nie miałem
o niczym pojęcia – jęknął Syriusz.
– Więc skąd
zmiana w twoim zachowaniu? – zapytał Nott. – Wiem, że czujesz nacisk ze strony
rodziny, może nawet większy niż wywierała moja.
Syriusz
poczuł, że mu gorąco. Nott uważał go za bystrego, za kogoś, kto domyśli się, co
jest grane, tymczasem okazało się, że Syriusz zupełnie do niczego nie doszedł
sam. W dodatku powód jego parszywego humoru wydawał się błahy i bzdurny w
obliczu wszystkiego, czego się właśnie dowiedział.
– Pokłóciłem
się z przyjaciółmi i zerwałem z dziewczyną – wybąkał Black mieszaniną wstydu i
zażenowania.
Ku
najszczerszemu zdziwieniu Blacka, Nott roześmiał się. Był to wesoły, pełen
nieskrywanej ulgi śmiech.
– Naprawdę
myślałem, że straciłeś zainteresowanie mugoloznwstwem na rzecz tego całego
Lorda. Dobrze słyszeć, że się myliłem.
– Hurkley? – Już
w trzeciej klasie Nott pozwolił Syriuszowi mówić sobie po imieniu, jak wielu
innym uczniom; nigdy nie lubił tytułu profesora.
– No?
– Jaka była
twoja rodzina? Zmienili się, kiedy powiedziałeś im, co zamierzasz robić?
Nott przestał
się uśmiechać. W jego oczach pojawiła się nuta żalu, choć głos, jakim przemówił,
pozostał nonszalancki.
– Nie,
pozostali tacy, jacy byli od zawsze. Najwyraźniej nie uznali, że taki szczyl
jak ja może mówić z sensem.
– Więc
dlaczego wspominałeś o presji wywieranej przez nich w czasie przeszłym?
Przecież nie umarli, prawda? – zapytał Black, w ostatniej chwili zdając sobie
sprawę, że pytanie było co najmniej nie na miejscu. – To znaczy, nie chciałem…
– Mają się
dobrze – zapewnił Nott, widząc zmieszanie ucznia. – Zwiałem od nich i więcej
już się nie widzieliśmy. Co prawda kilka razy chciałem zobaczyć się z matką i
siostrami, ale natknąłem się na ojca. Pożarliśmy się tak, że wezwano
magopolicję oraz amnezjatorów. Liczyłem, że może one będą chciały się ze mną
spotkać, jednak odcięły się ode mnie.
– Wcale się
nie kontaktujecie?
– Na święta zawsze
dostaję kartkę od mamy. Z dopiskiem, żebym się opanował i rzucił to plugawe
zajęcie, jakim nazywa mugoloznawstwo. Jak widać, nie posłuchałem jej rady.
Przez chwilę
obaj śmiali się śmiechem zaprawionym goryczą. Black wyobrażał sobie minę matki,
gdyby zrobił coś takiego. Wreszcie
Syriusz spoważniał i zapytał:
– Żałujesz
tego?
– Skłamałbym,
gdybym odpowiedział, że nie tęsknię za rodziną. Mimo różnic w naszych poglądach
wiele im zawdzięczam i wciąż kocham, ale sądzę, że tak jest lepiej dla wszystkich.
Gdybym mógł cofnąć czas i tak zrobiłbym to samo.
– Gdzie
uciekłeś? Chyba nie miałeś za wiele pieniędzy, prawda?
– W zasadzie byłem
dorosły, to stało się w moje pierwsze wakacje po ukończeniu Hogwartu.
Spakowałem walizki, zadzwoniłem do przyjaciela i zostałem u niego przez pewien
czas. Później znalazłem pracę, chodziłem na kursy doszkalające, jakoś to
poszło.
Syriusz
pokiwał głową w zamyśleniu.
– Nie próbuj
uciekać – stwierdził Nott. – Wciąż jesteś młody, niepełnoletni, a wszystko jeszcze
może się ułożyć. A kiedy już będziesz przygotowany, upewnij się, że nie
popełniasz błędu, bo nie będzie odwrotu. Gdy raz odejdziesz, czystokrwiści nie
wpuszczą cię ponownie.
– Dziękuję za
rady.
– Proszę
bardzo, a teraz czas na szlaban. – Nott wyszczerzył się, widząc zaskoczoną minę
Blacka. – Chyba nie myślałeś, że ci odpuszczę? Mam całą masę kartkówek do uporządkowania.
Ostatnio otworzyłem okno i wszystkie mi się pomieszały.
Ojejojejojej! Nowy rozdział :D Dzisiaj skomentuję krótko, bo nie mam siły, weny etc., a poza tym zimno deszczyk i wgl ;n;
OdpowiedzUsuńWiem, że Ciriana cierpi i wgl. Ale przyszło mi do głowy "dobrze, że nie ma tam Lockharta, który by ją leczył" XD
Ta scena w Skrzydle Szpitalnym była taka... Rhomantyszna <3
"– Spieprzyłem – powiedział, chowając głowę w dłoniach." - SYRIUSZU, JAK TY SIĘ WYRAŻASZ?! xD
Jamie, na Zeusa, ale mi przykro ;n; Głupio wyszło, że to od Ślizgonów się dowiedział. A Łapka zawiódł już dwie osoby. Depresyjnie dziś xd
"Tylko Remus potrafił przemówić im do rozsądku, gdy już niemal zaczynali sięgać do różdżek." - Remus taki mądry, łagodzi spory <3
"Ciri wyszła ze skrzydła szpitalnego dopiero po trzech dniach (...)" dopiero? Jeśli tam były jakieś zaklęcia czarnomagicze, to wydaje mi się, że powinna leżeć jakiś tydzień, czy coś. Ale to w końcu magia, nie? xD
"Ciriana nie wyglądała na przesadnie zadowoloną z jej towarzystwa, jednak, widząc Syrusza, skrzywiła się paskudnie." Syrusza- literówka.
Blackie niepotrzebnie się wkurzył. Ciriana jest na niego zdenerwowana, a poza tym niedawno wyszła ze Skrzydła, ma prawo się na niego boczyć (może ma okres? xDDDD). Ja na jego miejscu zaczekałabym trochę, aż wszystko się uspokoi. Ale to w końcy wybuchowy Syriusz, prawda? :)
Remus znowu <3 Uu, masz podejrzenia do mojego Wilczka? >:C Gadaj, nie będę miesiąc czekać na rozdział xD Nie fair xD
UUU, GRUBO! Nawet Peetah się wkurzył xDDD
"Syriusz nieustannie chodził zły na cały świat (...)" Syriusz zawsze jest na coś zły, taka natura xDDD
NOTT WLEPIŁ MU SZLABAN? DAM DAM DAAAAM XD Uu, to gorzej niż Peetah xD
Niedobre Śmierciojadki ;n; Pomyślaam tak wgl, że teraz podejrzewano Syriusza o popieranie Voldzia, a on dostaje szlaban. Parę lat później podejrzewano Syriusza o popieranie Voldzia, a on trafia do Azkabanu. Kary zmieniają się z biegiem lat :v
Smutałkę, że Nott kłóci się z rodzinką. Jak Syriusz. I uciekł. Jak Syriusz. ODGAPIACZ XD
KARTKÓWKI, NIEEEEEE! NAWET TU MNIE DOPADŁY!!! xD
Rozdział (jak zwykle ;) ) mi się podoba. Czekam na kolejny ;P Lubię ten blog ^^
Rozdział taki Depp-resyjny trochę. Tak jak pogoda za oknem u mnie xd
Jeśli mam być szczera, to nie jest to mój ulubiony rozdzialik (wybacz ;n;). Ale nie jest okropny, nie żeby coś xD Po prostu wg mnie bywały lepsze :D Takie mam poczucie. No wybacz, no ;n;
Jedna literóweczka, ale to nic :) Nawet w książkach się zdarza ;) Ostatnio czytałam, literówka właśnie była... Ale nia pamiętam w czym :/
A teraz idę oddać się refleksji na temat Syriusza... No dobra, idę czytać III część "Kronik Rodu Kane". Po raz trzeci. Meh.
Pożdrafjam. Chyba miałam coś jeszcze napisać, ale nie pamiętam co. Dopiszę najwyżej w odpowiedzi.
~Chomik
A, już wiem! Jestem pierwsza xDDDD No, i koment miał być krótki. Nie wyszło :I
UsuńJeżeli to jest krótko, ciekawa jestem jak jest długo :P
UsuńGdy pisałam, też o tym myślałam ^^
Naprawdę tamta scena była romantyczna? Nie wpadłabym na to.
Jak to jak? Normalnie :P
A skąd pomysł, że były zaklęcia czarnomagiczne? Nie było, po prostu tłuczek ją pogruchotał bardziej niż gruchocze zazwyczaj.
Zaraz poprawię tę paskudną literówkę.
Syriusz się wkurzył, bo wszyscy zaczęli się na niego nagle wochać (nieważne, że zasłużył).
Remus może powiedzieć na głos, ale kto wie, czy będzie miał rację... może Aiken to tak naprawdę potwór z Loch Ness?
Nie pomyślałam tak o karach, ale faktycznie ciekawe spostrzeżenie ;)
Trzeba jakoś natchnąć bidnego Syrka do zwiewania. Nott w sumie to nie zwiał, bo był już dorosły - drogi mu się z rodzinką rozeszły :P
Wiem, że nie ma a akurat tym rozdziale nic wesołego i jest dość ponury, ale cóż - to się wyprostuje.
Pozdrawiam ;)
Oj no, MIAŁO być krótko, a to, że wyszło jeszcze dłużej, to Twoja wina! Trza mniej ciekawe rozdziały pisać xD
UsuńNormalnie? On jest niczym moja siostra xD
No... Pomysł z zaklęciami stąd: "Pani Cavani wspomniała coś o złowrogich zaklęciach, które w jakiś sposób znalazły się na tłuczku, co dodatkowo zaniepokoiło Blacka.". O to mi chodziło xD
AIKEN TO ZUOOO!!! ARGH! XD
Ano. Ja mam zawsze ciekawe spostrzeżenia! (No dobra. Nigdy. Ale ciii~!)
Nom. Natchnąć. Eh. Brać przykład z nauczyciela? Kto by to robił xD
No wiem, ale nie miałam jak to określić, z ym "rozejściem dróg" ;d
Skojarzenie na koniec?
Ponury rozdział = Ponury = Ponurak = Pies = Łapa = Syriusz = Rant Czarodzieja = Rozdział = Ponury rozdział.. Koło się kręci xd
~Chomik
Postscriptum: AIKEN. TO. ZUOOOOO (wiem, że go tu nie ma. Ale co tam. Natchnęła mnie Scholastyka xD) !!!
A mam pisać nudniejsze? Jesteś pewna? xD
UsuńMyślałam, że jednak o tym nie wspomniałam, kurczaczek, i próbowałam zmarginalizować sprawę (zaklęcia były nie tyle czarnomagiczne, co raczej na pograniczu). No to, skoro już ze mnie wyciągnęłaś, że coś jest na rzeczy, to może jakieś typy?
Taak, ja wiem Angra Mainyu i te sprawy :P.
Weź, bo kręciołka dostaniesz! xD
P.S. Chyba Aiken jest, o dziwo, gorszy od Voldzia (przynajmniej takie wnioski można wyciągnąć po komentarzach).
*skanduje* WIĘCEJ REMUSA WIĘCEJ REMUSA WIĘCEJ REMUSA!!!
OdpowiedzUsuńI rzecz jasna, Aikena, bo chcemy wiedzieć na czym polega ten jego spiseg!
I Petera zaniedbałaś... Fstydż siem!
A tak na marginesie, jaka to byłaby intryga, gdyby Aiken okazał się całkiem zwykłym człowiekiem, nie?
UsuńA będzie więcej Remusa i Petera też.A Aikena nie, bo na razie trzeba ogarnąć coś innego - pozostawię wam miejsce na rozkminy :D
UsuńWstydzę się, ale tylko trochę, bo jeszcze dostanie swój czas antenowy.
Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie kusi, żeby wszystkich wyrolować, ale to byłoby chamskie, a aż takim chamem nie jestem (nie)stety ;)
Popieram, Aiken jest zuy i nas zje ;n;
UsuńWIECEJ REMUSA! WIĘCEJ REMUSA! RE-MUS! RE-MUS!
Scolastyko. Już Cię lubię.
Musiałam odpowiedzieć. Wypaczcie.
~Chomik.
Eee tam chomików nie jada - są za małe, a poza tym kocha wszystkie futrzaki (bo ja mu każę).
UsuńChcesz więcej powtórek z musu? ^^
Chyba ktoś mi tu ludzi wypacza... ładnych rzeczy to ja się dowiaduję.
A mnie zje? ;n;
UsuńCHCEMY WIĘCEJ REMUSA!
Och, jak to miło :3. Wypaczam ci, Chomiku, nawet karygodną literówkę w mym szlachetnym imieniu. Jakże mogłabym nie wypaczyć Chomikowi?
To zależy czy jesteś futrzakiem (jeżeli królikiem, na pewno cię nie zje).
UsuńAaaa... to trzeba było tak od razu (zamiast mi smaka robić).
Ej no, nie wypaczać mi się tutaj! Chyba już dawno straciłam kontrolę nad tym blogiem...
Scholastyka – termin wieloznaczny, oznaczający początkowo naukę uprawianą na średniowiecznych uniwersytetach. Następnie zaczął oznaczać nurty teologiczne i filozoficzne tam uprawiane, a także specyficzną metodę filozofowania (metodę scholastyczną). Od XIII wieku większość średniowiecznej filozofii miała charakter scholastyczny. W czasach renesansu scholastyka uzyskała pejoratywne znaczenie, bliskie sofistyce. Tym mianem oznaczano nadmiernie spekulatywną filozofię zajmującą się wydumanymi problemami.
UsuńCzyli nie królik. Boję się...
Hłe hłe, Najwyższy Wypaczaciel Blogów zainteresował się Rantem. Jak zaraz nie powiesz kim jest Aiken wypaczy ci blog do końca! BUAHAHAHAHAHAHAHA!
Chcesz mi powiedzieć, że jesteś terminem?
UsuńSłusznie się boisz ^^
Hm, niezbyt kusząca propozycja... chyba jednak zatrzymam tę informację dla siebie :P
Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
OdpowiedzUsuńOch, nareszcie udało mi się znaleźć chwilę czasu, by skomentować post. Już dokładnie nie pamiętam, co chciałam dokładnie przekazać ostatnim czasem, ale na pewno było mi przykro z powodu Ciri, tego co jej się stało i jak później potraktowała Syriusza. Na szczęście Black miał swojego młodszego brata. Siostra Ciri mnie... irytuje. Och, jak ona może mnie denerwować! Naprawdę, całkiem jest nieprzydatna i tylko komplikuje sytuację. Jamesa też trochę szkoda, no załamał się chłopak, że go kumpel okłamał. Chociaż, może nie załamał a wkurzył, ale za bardzo mu się nie dziwię.
OdpowiedzUsuńAch, ten komentarz wyszedł taki tragiczny, przepraszam @.@ Postaram się poprawić następnym razem!
Pozdrawiam, Niah.
Dorada to po prostu taki irytujący typ, więc się nie dziwię (zresztą specjalnie dużo jej nie będzie, jeżeli cię to pocieszy :P). No, James jest bardzo zły, delikatnie mówiąc.
UsuńNie masz za co przepraszać, daj spokój xD
Pozdrawiam ;)
Scena w skrzydle szpitalnym była przeurocza. Udaje ci się w bardzo plastyczny sposób uchwycić emocje bohaterów i ich przemyślenia. I ta końcówka ze szlabanem od Notta... Sama nie wiem, który fragment tego rozdziału jest moim ulubionym ;)
OdpowiedzUsuńhttp://nocturne.blog.pl/
Hu, już wiem, jak to jest z tym usuwaniem komentarzy. Nie można logować się w trakcie i po napisaniu komentarza. Ślizgoni wydają się chamscy, ale Gryfoni również są np. dla nich, także hm... chyba, że to Ślizgoni pierwsi zaczęli ;p. Hm... niby Gryfoni tak tryumfują, jeżeli chodzi o dobroć, ale to przecież Puchoni słyną z przyjaźni. Jednak Gryfoni chyba bardziej z odwagi, która wygrywa. No nie wiem. Poza tym główni bohaterzy byli w Gryffindorze i Slytherinie. Także nie wiem, czy jest sens winienia Ślizgonów za takie odnoszenie się do Blacka, chociaż jest bratem ich przyjaciela, kolegi. Jednak jest też huncwotem i Gryfonem. Aczkolwiek faktycznie zaszokowała mnie decyzja tamtej dziewczyny, aby jednak z nim pogadała. Szok, szok, Ślizgoni mają serce. Aczkolwiek jakoś nie czuję bólu, że w końcu z nią zerwał. Jakoś za nią specjalnie nie przepadałam. Poświęcić dla niej przyjaźń? Nie warto. Jednak James pewnie w końcu mu wybaczy, a Syriusz zrozumie swój błąd. Choć nie mógł wiedzieć wcześniej, że tak będzie. A człowiek i nawet czarodziej uczy się na błędach. Wydawało się, że faktycznie Nott ma serce i można z nim pogadać. Można, ale końcówka za pewne rozczarowała Blacka ;d. Nie no, tak na serio to fajny z niego nauczyciel i Black pewnie weźmie z niego przykład i wyprowadzi się do Jamesa. Fakt, to trudna decyzja, ale lepiej mieć życie, którego się chcę, realizować swoje pasje, a nie iść biernie za kimś i złościć się, że musi robić coś, co ktoś chce, a nie on. Jednak to trudna decyzja, aby w końcu się wyprowadzić i nagle zostawić wszystko, do czego się tak przywiązało. Może nie przepada za rodzicami, ale jednak z Regulusem nie ma jeszcze tak złych kontaktów. Jeszcze. Chociaż mam wrażenie, że jakby Regulus byłby starszy, to może ten ich kontakt byłby gorszy. No ale nie wiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Po napisaniu na pewno można, bo czasami jestem niezalogowana, gdy piszę (wtedy każe mi się zalogować i po zalogowaniu normalnie wstawia komcia).
UsuńNie podejmuję się odpowiedzieć, kto zaczął odwieczną wojnę między Gryfonami a Ślizgonami xD. Ale fakt, dla mnie najszczersi są Puchoni.
Zerwanie Ciri i Syriusza wcale nie było konieczne do utrzymania przyjaźni między Huncwotami - to była kwestia do dogadania.
Właściwie relacja Syriusza z bratem i rodzicami jeszcze trochę się zmieni na przestrzeni rozdziałów, ale chyba nie będzie zaskoczeniem, że skończy się wyprowadzką Syriusza ;).
Pozdrawiam ;)