sobota, 4 lipca 2015

37 Istota magii

Syriusz pośpiesznie zszedł do brata, zastanawiając się, co mogło być aż tak naglące, że Regulus pofatygował się do wieży Gryffindoru. W ostatnich listach matka próbowała wymóc na starszym synu ugodę. Starała się przekonać Syriusza, apelując do jego dumy, obiecując, że pozwoli mu latem na widywanie się z szemranymi przyjaciółmi, a nawet zwiększy mu kieszonkowe. Jedyny haczyk stanowiło zawarcie znajomości z poplecznikami Lorda Voldemorta i utrzymywanie bliskich kontaktów ze Ślizgonami. Syriusz nie miał zamiaru przystawać na ten warunek, uparł się, że matka nie będzie wybierać mu znajomych, a ludzie, popierający tego całego lorda, nie wydawali się warci poznania. Taka odpowiedź tylko rozsierdziła Walburgę, która zwymyślała syna w liście i wezwała go do opamiętania. Syriusz konsekwentnie palił kolejne pisma od matki, nawet do nich nie zaglądając. Przybycie Regulusa oznaczało, że wydarzyło się coś poważnego, co zaniepokoiło Syriusza.
– Cześć – przywitał się z Regulusem.
– Długo kazałeś na siebie czekać – wypomniał mu brat.
Syriusz zauważył ze zdziwieniem, że Regulus przestępował z nogi na nogę i trzymał dłonie głęboko w kieszeniach. Zastanawiał się, co mogło mieć miejsce, że zazwyczaj spokojny i pewny siebie Reg nagle stracił całe swoje opanowanie.
– Stało się coś? – zapytał Syriusz, przypatrując mu się.
– Możemy pogadać w jakimś bezpieczniejszym miejscu?
– Jasne – odparł Syriusz i skierował się wzdłuż korytarza. – Ale trochę mnie przerażasz, Reg.
Stanęli przed portretem młodej czarownicy z charakterystycznym ogromnym kapeluszem w kwiaty. Syriusz stuknął różdżką w ramę portretu, a przejście otworzyło się z ledwie słyszalnym skrzypnięciem, ukazując niewielki pokoik, w którym znalazł się jedynie okrągły stolik i cztery krzesła. Syriusz przysiadł przy najbliższym, czekając, aż Regulus zajmie swoje miejsce. Na moment zapadła cisza, dopiero po chwili Regulus odezwał się:
– Matka jest na ciebie wściekła, chce, żebym zajął twoje miejsce.
– I to jest takie straszne? – zainteresował się Syriusz z kpiną w głosie, dziwiła go dziwna skrucha w tonie brata sugerująca, jakby czegoś żałował.
– Nie rozumiesz. Powiedziała, że tylko na jakiś czas zostałbym dziedzicem.
– Jak to na jakiś czas?
– Ona chce… tym razem babcia i tata chyba nic nie zrobią – Regulus ostatnie słowa wyszeptał tak cicho, że Syriusz nie usłyszał, więc dopytał:
– Co matka znów wymyśliła?
– Powiedziała, że w następnym roku wyśle cię do innej szkoły, że nie interesuje jej tradycja ani twoje zdanie na ten temat. Nie możesz zrobić tego, o co cię prosi? Częściej byśmy się widywali, to chyba nie jest takie straszne, prawda?
Syriusz poczuł, jak krew napływa mu do głowy, jak szybko krąży w żyłach, jak ogarnia go obezwładniające uczucie zaszczucia. Nigdy wcześniej nie brał na poważnie gróźb matki – zawsze uważał, że nigdy nie posunęłaby się do wysłania go do Durmstrangu. Sam pomysł wydawał się szalenie abstrakcyjny, nieprawdopodobny, wręcz niedorzeczny. Odcięcie od Hogwartu i wysłanie gdzieś, gdzie nikogo nie będzie znał, gdzie nie będzie miał możliwości kontaktowania się z przyjaciółmi, z Regiem przeraziło Blacka. Syriusz mógłby się zgodzić na warunki matki, mógłby udawać, że uczęszcza na spotkania klubu Ślimaka, widuje się ze znajomymi Regulusa, obraca się wśród wspierających tego całego lorda, ale za bardzo obawiał się, że jest za słaby. Nie miał dość zaufania do siebie, martwił się, że przesiąknie ich poglądami i pewnego dnia zbudzi się jako ktoś zupełnie inny. Nie chciał też porzucać Hogwartu i szybko doszedł do wniosku, że zostało mu tylko jedno wyjście, choć wciąż obawiał się go użyć.
Matka nie pozwoliłaby mi się widzieć z Regiem, pomyślał. Poza tym, on nigdy by mi nie wybaczył, że go zostawiłem. Powinienem być dla niego przykładem, jestem jego starszym bratem i co się stanie, gdy zostanie z nimi sam?
I pomimo wszystkiego odpowiedział:
– Nie, Reg. Wybacz, ale nie mogę się zgodzić, nie teraz. I ty też nie powinieneś.
– Dlaczego to robisz? – zapytał z wyrzutem Regulus. – Dlaczego z takim uporem odsuwasz się od nas? Zupełnie jakbyś uważał, że jesteśmy źli, jakbyś nie chciał stać się takim jak rodzice, jak mama. Ale jedyne, co ciągle robisz, to buntujesz się, stroisz fochy i nigdy nie masz dla mnie czasu. Nie odpisujesz mamie na listy, a ona się o ciebie martwi, wiesz?
– To wszystko, co nam wpajają od urodzenia, to brednie. Wcale nie jesteśmy lepsi i nie mamy więcej praw. Nie mam zamiaru wyrosnąć na zgorzkniałego arystokratę, który sztywno trzyma się przestarzałych regułek. Chcę przeżyć swoje życie wedle mojego widzimisię, a matka nie ma prawa wymagać, żebym został tym, kim ona chce, żebym był.
– Ciągle tylko ty i ty. Chyba zapomniałeś, że nie jesteś sam, że jest ktoś oprócz twoich kolegów. Masz rodzinę, która się o ciebie troszczy.
– Czasami wolałbym, żeby tej troski było mniej – burknął Syriusz i skierował się do wyjścia, uznając rozmowę za zakończoną.
– Wolę, żebyś tam pojechał, bo wtedy może odzyskam brata – zastrzegł twardo Regulus. – Tym razem nie stanę po twojej stronie.
– Więc nie powinieneś mnie ostrzegać – powiedział Syriusz na odchodne i opuścił pokoik.
Groźba Regulusa zirytowała go i, choć starał się stłumić gniew, wciąż był słyszalny w tonie jego głosu. Syriusz nie znosił, gdy próbowano cokolwiek na nim wymusić. Ledwie ostatnie nieopatrznie mu się wypsnęły, chciał je cofnąć, jednak wiedział, że nie może tego zrobić, więc postanowił iść w zaparte.
~*~
Początek marca okazał się równie śnieżny i nieprzyjemny co luty, jednak Huncwoci z wyczekiwaniem wypatrywali zbliżającego się wypadu do Hogsmeade. Większość zapasów znajdowała się na wyczerpaniu, bo przez ostatnie zmagania z animagią nie mieli specjalnej ochoty targać pełnych toreb łajnobomb i innych interesujących ich pomocy. W dodatku od incydentu z przemianą Petera ich zapał nieco przygasł, a obawy stały się znacznie realniejsze, gdy już zobaczyli, jak niewiele dzieli ich od tragedii. Poświęcili wiele czasu na rozmowy o tym, co się stało, próbując dojść do przyczyn takiego obrotu spraw, aby już więcej się nie powtórzył.
Siedząc w Trzech Miotłach i popijając kremowe piwo, wreszcie mogli się rozluźnić – zapomnieć o animagii, dręczących nauką nauczycielach oraz problemach, które pozostawili za sobą w zamku. Przynajmniej o większości, bo jeden z nich siedział kilka stolików dalej i wpatrywał się w nich przenikliwym wzrokiem znad przetłuszczonej czupryny czarnych włosów.
Severus Snape stał się znacznie bardziej irytujący, odkąd Huncwoci ograniczyli płatanie figli i zaczęli spóźniać się na lekcje. Nagle jego uwaga i podejrzliwość jeszcze mocniej przybrały na sile, zupełnie jakby obrał ich sobie za cel. Syriusz nie rozumiał, skąd w nim taka zawziętość, czemu nie da im spokoju i nie zacznie się wreszcie cieszyć, że wreszcie nieco mu odpuszczono. Snape, gdy tylko któryś z Huncwotów znalazł się w zasięgu jego wzroku lub słuchu, natychmiast skupiał się na nich, starając się wyłowić powód ich coraz częstszych zniknięć. Był uparty, a pewnego dnia Syriusz słyszał, jak Snape pytał Evans, czy nie zauważyła czegoś podejrzanego w wieży Gryffindoru. Wtedy Black wykpił Snape’a, jednak sytuacja naprawdę go zaniepokoiła, bo świadczyła tylko o tym, jak bardzo musieli uważać, żeby nic się nie wydało. Syriusz nie znosił ukrywania się, a traktowanie Snape’a jak realne zagrożenie dla ich planów uwłaczało jego godności, więc tylko zaciskał zęby, licząc, że wreszcie da sobie spokój i zajmie się swoimi ślizgońskimi sprawami. Niestety Syriusz Black się przeliczył.
– Znów się na nas gapi – mruknął Peter, niezręcznie wiercąc się na stołku. – Myślicie, że coś podejrzewa?
– On? – zaśmiał się James, odchylając się na krześle. – Prędzej uwierzę, że ten stolik zaraz wstanie i zacznie śpiewać.
– Nigdy nie wiadomo. Zawsze można go zaczarować – uśmiechnął się prowokująco Remus.
– Lunatyku, co ci się tak zebrało na żarty?
Remus skrzywił się. Nie przywykł jeszcze do pseudonimów i wciąż obawiał się, że przez nie ktoś mógłby domyślić się istoty jego drugiej natury.
– Powinniśmy coś z nim zrobić – mruknął Syriusz i pociągnął większy łyk kremowego. – Ostatnio nieustannie za nami łazi. Nie podoba mi się, że ktoś taki narusza moją przestrzeń osobistą.
– Więc my też powinniśmy wystąpić o pozwolenie o „naruszanie twojej przestrzeni osobistej”, proszę pana? – przedrzeźnił Syriusza James.
– No, tylko nie zapomnijcie wypłacić mi odszkodowań.
– Chyba coś ci się poprzestawiało w główce, Gwiazdko.
– James, bo jak cię zaraz zagwiazdkuję…
– Wychodzi – powiedział Peter, a uwaga Huncwotów od razu skupiła się na Snape’ie.
James i Syriusz zgodnie wstali, przeciskając się między stolikami w kierunku wyjścia, a Peter i Remus podążyli za nimi. Na głównej ulicy nie kręciło się zbyt wielu ludzi – ze względu na niespecjalnie przychylną aurę większość wolała okupować kawiarnie i puby – więc wypatrzenie Snape’a nie stanowiło problemu. Severus szedł w stronę bocznej uliczki, a wraz z nim szły cztery osoby. Nawet z tej odległości Syriusz mógł rozpoznać znajomą sylwetkę Regulusa.
Co ty wyprawiasz, braciszku?, przemknęło mu przez myśl.
James pociągnął Syriusza za jeden z pobliskich budynków, a gdy reszta Huncwotów do nich dołączyła, wyciągnął z torby pelerynę-niewidkę i zarzucił na wszystkich. Skrzywił się, zauważając cztery pary stóp wystające spod materiału. Remus odsunął się od przyjaciół, ponownie stając się widocznym.
– Idźcie we trzech, później powiecie mi, co oni knują. Tylko uważajcie na ślady, poczekam na was w Trzech Miotłach.
James, Syriusz i Peter kuląc się oraz ściskając w niewygodnej pozycji podążali za Snape’em i jego towarzyszami. Gdy podeszli bliżej, dostrzegli, że wśród grupki znajdowała się jedna kobieta. Szła nieco przed towarzyszami, prowadząc ich w sobie znane miejsce; była znacznie wyższa od uczniów, przez co Syriusz sądził, że to dorosła czarownica. Obok Regulusa szło dwóch podobnych wzrostem chłopaków, a gdy jeden odwrócił się podejrzliwie, Syriusz rozpoznał w nim Avery’ego. Avery zatrzymał się na chwilę, rozglądając się uważnie.
– Co jest, Sarin? – zainteresował się drugi chłopak, który wyglądał identycznie jak Avery.
– Wydawało mi się, że coś słyszałem – oparł Sarin, wciąż nasłuchując.
Huncwoci trwali w bezruchu, obawiając się, że Avery dostrzeże zagłębienie w śniegu, gdzie stanęli. Przez kilka długich chwil Sarin Avery przypatrywał się okolicy, jednak w końcu jego brat bliźniak zirytował się i ponaglił go. Wreszcie Sarin ruszył naprzód, choć nie wyglądał na zbyt zadowolonego, a jego pozostali znajomi również zaczęli uważniej lustrować otaczające ich tereny.
Gdy grupa przystanęła, Syriusz wreszcie dostrzegł twarz kobiety. Blada cera kontrastowała z ciemnymi, głęboko osadzonymi oczami, które wzbudzały bliżej nieokreślony lęk. Przez prawe oko i policzek ciągnęła się paskudna blizna o nierównych brzegach. Syriusz wzdrygnął się, gdy spoczął na nim niepokojący wzrok kobiety. Wydawało mu się, że kiedyś widział zdjęcie kogoś podobnego do niej, jednak nie potrafił sobie przypomnieć, o kogo mogło chodzić.
– Daleko jeszcze? – padło pytanie ze strony któregoś z chłopaków. – Powinniśmy się spotkać w wiosce, mieszkańcy przyjęliby go z radością.
– Przymknij się, Samon.
– Spokojnie, Sarin – upomniała go kobieta. – Chyba powinnam jednego z was zostawić w zamku, razem jesteście nieznośni.
– Trzeba było tak zrobić – burknął Sarin Avery.
– Nieważne, jesteśmy na miejscu.
Kobieta zatrzymała się na niewielkiej polance otoczonej przez drzewa. Wokół zalegała gruba warstwa śniegu i nigdzie w zasięgu wzroku nie znajdowała się żadna żywa dusza. Miejsce wydawało się zupełnie opuszczone i nienadające się do jakichkolwiek spotkań, a mimo to kobieta z blizną wyglądała na pewną swego.
– Sarin, Severus chwyćcie mnie mocno – powiedziała. – Wypatrujcie naszego powrotu – rzuciła do pozostałych.
Po tych słowach kobieta, Sarin Avery i Snape zniknęli z cichym pstryknięciem. Regulus stał wyprostowany jak struna, uparcie unikając wzroku Samona; wydawał się spięty, może nawet wystraszony, jednak Syriusz nie mógł ocenić z tej odległości, a nie ważył się podejść bliżej. Na polance zapanowała cisza.
Wreszcie Huncwotom dało się we znaki zimno i postanowili się wycofać. Ostrożnie stąpając po własnych śladach, odwrócili się od Ślizgonów, kierując się do wioski. Gdy znaleźli się w Trzech Miotłach, opowiedzieli Remusowi spotkaniu na odludnej polance pod Hogsmeade. Wszyscy byli wyraźnie zaniepokojeni tym, co grupka Ślizgonów mogła robić z nieznaną, podejrzaną kobietą tuż pod Hogsmeade.
~*~
Po tym jak Huncwoci przegadali całą niedzielną noc, Syriusz nie miał najmniejszej ochoty iść na mugoloznawstwo. Żaden z pozostałych Huncwotów nie chodził na te zajęcia, a wstawanie o tak potwornych godzinach wydawało mu się największą torturą. Gdy tylko zadzwonił budzik, Syriusz wyłączył go, postanawiając dać sobie jeszcze kilka minut, jednak kilka minut przerodziło się w niemal godzinę. Syriusz wpadł do sali mugoloznawstwa z przewieszonym na szyi krawatem i założoną tył na przód szatą, dysząc ciężko od szaleńczego biegu po korytarzach.
– Prze… przepraszam za s-spóźnienie – wydyszał, garbiąc się i opierając dłońmi o kolana, żeby złapać oddech.
Hurkley Nott wzniósł oczy ku zegarowi, popatrzył ponownie na ucznia i uśmiechnął się z niedowierzaniem.
– Mogłeś zostać w łóżku, za pięć minut lekcja się skończy.
– Co? – mruknął Syriusz, patrząc na niewłaściwie założoną szatę i mnąc ją ze wściekłością.
– Ano masz szlaban za opuszczenie zajęć.
– Przecież zdążyłem! – jęknął z pretensją.
– Oczekuję cię we środę o siedemnastej w moim gabinecie.
– Ale…
Nott nie chciał słuchać dalszych wyjaśnień, a wkrótce lekcja faktycznie dobiegła końca i wszystkie tłumaczenia zdały się na nic. Syriusz fuknął wściekły i wrócił do dormitorium, żeby doprowadzić się do porządku.
Przed transmutacją Syriusz mógł wyżalić się przyjaciołom. Co prawda Nott miał wszelkie prawo, żeby ukarać Blacka, jednak zazwyczaj kończyło się tylko na upomnieniu i dodatkowej pracy, co Syriusz przyjmował z umiarkowanym zadowoleniem. Syriusz Black lubił mugoloznawstwo, a ponieważ Nott zawsze pozwalał mu wybierać temat dodatkowej pracy, nigdy nie odczuwał kary zbyt mocno jak zdarzało się w przypadku jakiegokolwiek innego przedmiotu. W dodatku szlabany u Notta były prawdziwą rzadkością, co tym bardziej zbiło Syriusza z pantałyku.
– Tak jakby ci się należało – mruknął James, opierając się o ścianę i ziewając.
– Nawet jeśli mówimy o Nottcie, a on daje szlabany tylko wtedy, kiedy musi – odburknął Black. – Poza tym to też twoja wina, bo przez ciebie zarwałem noc.
– Jasne, szukaj winnych. – James ponownie ziewnął i poprawił zsuwające się z nosa okulary.
– Czytaliście Proroka? – zapytał Remus, nie patrząc na nich.
– Och – mruknął cicho Peter, krzywiąc się.
– Przecież nas znasz, Luniu – stwierdził Syriusz.
– A co jest? – zainteresował się James między kolejnymi ziewnięciami.
– Wznowili śledztwo – powiedział Remus, nie zwracając uwagi na to, jak określił go Syriusz. – Jeszcze zanim poszliśmy do Hogwartu, głośno było o zabójstwie pewnego maga. Pamiętacie? – Syriusz i James pokręcili głowami. – Nazywał się Galen Realgar i mówili, że może zostać kimś na miarę Dumbledore’a, lecz został zamordowany razem z ojcem oraz narzeczoną. Paskudna sprawa, a nigdy nie podano do publicznej informacji, kto za to odpowiada ani jakie były przyczyny. Sprawę utajniono, ale w dzisiejszym wydaniu Proroka napisali, że znalazły się nowe dowody.
– I jaki to ma związek z Nottem? – zapytał Syriusz, przestępując z nogi na nogę.
– Znał go, byli w Hogwarcie w tym samym czasie.
– Pleciesz, Remus – jęknął James. – Albo próbujesz nas przestraszyć i prawie ci się udało. Przecież nie musieli się znać, my nie znamy wszystkich na roku, a co dopiero na pozostałych rocznikach.
– Ty nie znasz – westchnął Remus, wywracając oczami. – Masz straszną pamięć do twarzy.
– Muszę mu przyznać rację, Jim – uśmiechnął się Syriusz, klepiąc Pottera po plecach. – No, chodźcie już, McGonagall już przyszła.
~*~
W środowe popołudnie Syriusz zameldował się w gabinecie Notta. Zapukał jak zawsze, słysząc zduszoną przed drzwi odpowiedź, wszedł do środka. Wewnątrz panował większy niż zwykle bałagan, a po podłodze rozrzucono stertę gazet otworzonych na różnych stronach. Motor, nad którym Syriusz pracował wraz z Nottem, pozostał zakryty ciemnym materiałem, natomiast sam nauczyciel przebywał w głębi pokoju i pojawił się dopiero po dłuższej chwili oczekiwania.
– Już siedemnasta? – zapytał Hurkley Nott, chwytając się dłonią za kark, a Syriusz skinął głową. – Przepraszam, zupełnie straciłem poczucie czasu.
– Może pomogę w sprzątaniu? – zaproponował Syriusz, rozglądając się po pokoju.
– Nieee. Właściwie chciałem tylko porozmawiać na osobności. Widzisz, zaniepokoiła mnie nasza ostatnia rozmowa i zależy mi na tym, żeby wyprostować pewne sprawy.
Syriusz pamiętał. Pytał Notta o to, jak opuścił rodzinę i jasno wynikało z tego, że sam planuje uciec od rodziców. Zastanawiało go tylko, dlaczego Nott tak nagle przypomniał sobie o tamtej wymianie zdań.
Wcześniej nie odwodził mnie od tego pomysłu, a nagle zebrało mu się na jakieś przemyślenia?, pomyślał Syriusz. Dlaczego dopiero teraz? Miał tyle okazji, a zmienił zdanie właśnie teraz. Czyżby miało to coś wspólnego z tym całym Realgarem? W końcu Remus zawsze ma rację…
– Widzisz, Syriuszu – kontynuował Nott. – Jesteś młody, wciąż potrzebujesz zabezpieczenia oraz ochrony, jakie zapewnią ci rodzice, i opuszczenie rodzinnego domu byłoby złym pomysłem. – Nott westchnął. – Nie powinieneś wzorować się na mnie, nie chciałbym, żebyś to robił. Pozostanie wymaga znacznie więcej odwagi niż ucieczka, a przecież jesteś Gryfonem. Nie możesz po prostu odwrócić się i odejść.
– Skąd ta zmiana? – zapytał chłodno Syriusz, przybierając oficjalny ton. – Dlaczego gra pan na mojej dumie? Cokolwiek zrobię, nie będzie to po to, żeby kogokolwiek naśladować.
– Obawiam się, że niedługo może zrobić się nieprzyjemnie, a nie chciałbym widzieć cię w środku tego bałaganu. Nie chciałbym, żebyś został zmuszony do czegoś, czego będziesz później żałował.
– Co ma pan na myśli? Chodzi o ten artykuł w Proroku? Znał pan tego czarodzieja?
– Znałem, ale to nie o niego chodzi. To było dawno temu i nie mogło mieć z nimi nic wspólnego.
– Nimi?
– Powiedziałem już wszystko, co chciałem ci powiedzieć. Uznaj szlaban za odrobiony. Do widzenia.
Syriusz czuł się skonsternowany, słysząc tak suche odesłanie. Wychodząc, przyjrzał się nagłówkom artykułów z gazet rozrzuconych po pokoju. Wszystkie łączyła osoba Galena Realgara.
~*~
W drugą sobotę marca miał się odbyć pierwszy mecz quidditcha po zimowej przerwie. Śnieg częściowo stopniał i wszędzie pokazywały się nagie połacie burej ziemi, a wiatr wciąż nosił w sobie tchnienie zimy, targając wściekle szatami uczniów. Huncwoci, choć James długo nad tym bolał, zrezygnowali z oglądania rozgrywek, postanawiając wykorzystać czas na ćwiczenia nad animagią.
Syriusz i James wielokrotnie pytali Petera, co się stało, że udało mu się wejść we właściwy etap przemiany oraz w jakim momencie zdarzyło się coś dziwnego, przez co doszło do komplikacji. Peter opowiedział im, gdy nagle poczuł, że został całkowicie odizolowany od ciała, jak zawładnęła nim jakaś pierwotna siła, której potęga go przytłaczała. Manifestacją dziwnej energii były czerń i biel, wirujące wściekle wokół niego, aż wreszcie po raz pierwszy zachowały wątły balans. Nagle otoczyły go głosy, zapachy i odczucia, jakich nigdy dotąd nie zauważał. Ale przede wszystkim pojawił się przejmujący lęk przed tym, co zaraz miało nadejść. Peter już niemal chciał pozwolić tej przerażającej mocy zawładnąć sobą, odrzucić wszystko to, czym był, kiedy postanowił się cofnąć w obawie, która niespodziewanie wyległa z zakamarków jego umysłu. Wówczas delikatna równowaga między światłem a mrokiem zachwiała się i coś, co Peter nazywał czystą magią, wściekło się, rozbryzgując wokoło białym światłem. Potem nadszedł przejmujący ból, zapach krwi i eliksirów, aż zapanowała kojąca ciemność.
Syriusz do pewnego stopnia wiedział, o czym mówił przyjaciel. Gdy zamykał oczy i intensywnie się skupiał, ogarniały go lśniące macki tylko po to, by zaraz zostać pochłoniętymi przez wściekły mrok pojawiający się znikąd. Obie moce walczyły ze sobą, wirując w kalejdoskopie szarości, jednak żadna nie mogła osiągnąć przewagi. Myśli w głowie Syriusza stawały się mętne, słyszał dźwięki, których nie rozpoznawał, a jego wzrok ulegał zagięciu i wypaczeniu. Wydawało mu się, że ta szalona potęga chce czegoś od niego, ale nie potrafił domyślić się, o co może chodzić. Czasami udawało mu się doprowadzić do tego, że czerń i biel przestawały szaleć w furiackim tańcu i wtedy dochodziło do częściowych przemian, których zasięg zależny był od tego, jak długo potrafił zachować chybotliwy spokój.
– Może chodzi o wyrzeczenie? – mruknął James, pochylając się nad książką o animagii i przekręcając stare, żółte karty. – Trzeba zrezygnować z tego, kim jesteśmy, żeby stać się czymś innym. Chyba nie można być dwoma istotami jednocześnie.
– Też mi się tak wydaje – zgodził się Syriusz, rozkładając się na podłodze. – Chyba powinniśmy jakoś poskromić te dziwne moce. Dopiero gdy one się zatrzymują, możemy się przemieniać.
– Nie panowałem nad nimi – wtrącił się Peter. – I nie wydaje mi się, żeby o to chodziło. Wydaje mi się, że to przez mój strach, że zraniłem to i dlatego się wściekło.
– Zraniłeś? Ale jak? – zapytał James, przyglądając się przyjacielowi z uwagą.
– Odtrąciłem to, wystraszyłem się i chciałem wrócić. Wtedy mnie zaatakowało.
– Więc kluczem jest akceptacja – podsumował Syriusz. – Kto by pomyślał, że z magii taka zazdrośnica.
– Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić – westchnął James. – Gotowy, Lunatyku?
Remus skinął głową, choć nie wydawał się za bardzo przekonany do pomysłu. Po tym jak ostatnio Peter niemal zginął, ponownie próbował porozmawiać z przyjaciółmi i wyperswadować im animagię. Zapewniał, że przemiany nie są już tak złe, że sobie poradzi, ale oni wiedzieli, że próbuje im zamydlić oczy. Widzieli, jak wraca podrapany i pogryziony, jak głębsze rany sączyły się od jadu, który stawał się coraz oporniejszy na eliksiry.
Więc tego dnia znów spróbowali.
Syriusz zamknął oczy i skupił się. Ponownie znalazł się zawieszony gdzieś w dziwnej pustce, gdzie mieszały się jasność i mrok, wijąc się wokoło, zatracając w sobie nawzajem i wybuchając w pióropuszach blasku lub cienia. Setki niedostępnych zapachów uderzyły nozdrza Syriusza, dźwięki naparły na jego uszy, choć nie znał ich odpowiedników i nie wiedział, skąd pochodzą.
Tym razem nie próbował odgrodzić się murem, pozwolił, by magia szalała wokół niego i, wpatrując się w kształty tworzone ze światła oraz pomroki, zauważył, jak piękne formy przybiera. Nagle przestała być przerażającą bestią, zamieniając się w zapierający dech żywioł. Syriusz poczuł zadowolenie i nie wiedział, czy uczucie pochodzi od niego, czy też od otaczającej go mocy. Uśmiechnął się, gdy wtem czerń i biel rozdzieliły się, formując dwa odrębne byty. Zmartwił się, nie mogąc patrzeć na obezwładniające pląsy, jednak później równowaga pękła i otoczyła go jednolita szarość.
– Przyszedłeś po moją tajemnicę? – zaśmiała się postać z dymu, która pojawiła się znikąd i w nicości przepadła, nie pozwalając Syriuszowi się jej przyjrzeć.
– Ja… – nie wiedział, jakich słów użyć, wydawało mu się, że nie powinien tu mówić, że to miejsce, które nie potrzebowało słów, że nikt nie chce jego odpowiedzi.
Syriusz milczał.
– Zabawne – usłyszał ponownie, choć znów nie zdołał dostrzec postaci. – Powinieneś się bać.
– Dlaczego? – zapytał. – Przecież jesteś częścią mnie? Miałbym bać się siebie?
– Och, ja się boję. Moja przyszłość jest tak niepewna, a nie chcę by mnie uwięzili i nie chcę zniknąć. Mogę dokonać wielkich rzeczy, dzierżę wspaniałą moc.
– Ochronię cię.
Usłyszał śmiech, który przypominał szczekanie psa i zmarszczył brwi. Nie spodziewał się tego. Wtedy szarość załamała się, tworząc szaleńczy kalejdoskop kolorów. Migotały, gasły i rodziły się, umierając i niknąc, ewoluując w coraz to nowe odcienie i fantazyjne wzory. Syriusz nigdy w życiu nie widział czegoś tak wspaniałego.
– Więc przestań być ślepcem.
Syriusz znów poczuł grunt pod nogami, jednak tym razem coś uległo zmianie. Jego wzrok znajdował się zupełnie na innym poziomie, widział znacznie większy obszar, jednak wszystko było mieszaniną błękitu i żółci. Wciąż wyraźnie czuł mnóstwo zapachów i wyczuł, że James chował pod łóżkiem brudne skarpetki, a z szafki przy łóżku Petera dochodził przyjemny zapach czegoś przypuszczalnie słodkiego. Ktoś położył dłoń na jego plecach i krzyknął przeraźliwie głośno, przez co Syriusz skulił uszy, zakrywając je dłońmi. Ze zdziwieniem zarejestrował, że jego palce są zakończone długimi pazurami, które nieprzyjemnie wbijały się w czaszkę. Wreszcie niepewnie podniósł wzrok.
W dormitorium znajdował się wielki jeleń, który przestępował z nogi na nogę i miał dziwnie znajome orzechowe oczy. Syriusz chciał się odezwać, jednak zamiast słów z jego ust wydobyło się szczeknięcie. Zamarł, odwracając głowę, by przyjrzeć się swojemu ciału i z konsternacją zauważył ogon. Niepewnie pomyślał, żeby nim poruszyć i wtedy ogon drgnął, a oczy Syriusza zrobiły się większe ze zdumienia.
– Chyba masz strasznie czuły słuch, Syriuszu – powiedział Remus, a Syriusz znów wzdrygnął się z zaskoczeniem, bo Lupin nie mówił zbyt cicho. – Muszę przy tobie szeptać, ale James w sumie też słyszy wszystko znacznie lepiej i niemal zniszczył nam drzwi, gdy wpadł w panikę, słysząc mnie zaraz po przemianie. W każdym razie: udało wam się, chłopaki. Nie spodziewałem się, że to powiem, ale naprawdę wam się udało.

Syriusz poczuł się niewiarygodnie dumny, szczerząc zęby w czymś, co miało być uśmiechem. Remus pogłaskał Syriusza po futrzastej głowie.  

19 komentarzy:

  1. Super rozdział! Nareszcie udało się Jamesowi i Syriuszowi stać się animagami. To niesamowite jak idealnie i dokładnie opisałaś stan, w którym się znajdowali. Jestem pod wrażeniem. Mam nadzieję, że niedługo i Peterowi uda się przemiana. Już się nie mogę doczekać pierwszej wyprawy Huncwotów.
    Dziwna sprawa z Averym, Snape'em i tą straszną kobietą. Zastanawiające jest to, że Syriuszowi wydała się ona znajoma. Ciekawa jestem, kim mogła być ta kobieta.
    Regulus. Zawsze lubiłam tę postać, ale w tym rozdziale ukazałaś go jako tchórza, tak mi się przynajmniej wydaje. No bo on boi się zostać dziedzicem. Boi się zająć miejsce Syriusza, przez co będzie musiał sprostać chorym wymaganiom własnej matki. I w dodatku ta groźba, że Syriusz zostanie wysłany do Drumstrangu... Tak w ogóle to po co ostrzegał przed tym Syriusza? Myślał, że ten zmieni zdanie i z otwartymi ramionami pobiegnie w stronę matki, która będzie kazała mu przyłączyć się do Lorda Voldemorta? Absurd. Tylko głupi mógłby wierzyć w to, że Syriusz Black pozwoli sobą manipulować.
    A profesor Nott zaskoczył mnie w tym rozdziale. Zawsze taki miły i służący radą, teraz odwołuje się do dumy Syriusza by ten nie postąpił zgodnie ze swoim pragnieniem. Dziwne. Tym bardziej, że cały jego gabinet był zagracony walającymi się po podłodze wycinkami z gazet, dotyczącymi Galena Realgara. W ogóle ta sprawa jest bardzo ciekawa i mam nadzieję, że rzucisz nam na nią trochę więcej światła w kolejnych rozdziałach.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Cathleen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komplementy ;). Jeszcze nie skończyłam z opisywaniem przemian, bo w planach każdy miał dostać coś specjalnie dla siebie.
      Wyciągnęłaś chyba najważniejszy trop, brawo. Na razie nie zdradzę, żeby nie psuć wam radochy ^^.
      Cóż, Reg przechodzi przyśpieszony kurs dojrzewania. Jasne, możesz uważać go za tchórza, bo faktycznie boi się, że wszystkie obowiązki spadną na niego, ale Reg wciąż jest bardzo młody i od urodzenia wszyscy mówili, że to Syriusz przejmie obowiązki głowy rodziny. Reguluj liczył, że, grając na emocjach Syriusza, uda mu się nakłonić brata do pogodzenia się z matką. Bo Syriusz nie musi od razu lecieć do śmierciożerców, mógłby być świetnym szpiegiem, ale jest na to zbyt uparty, no i również ma obawy.
      Jakby to… Nott ma pewne problemy, o których wspomnę przy okazji. Właściwie nie zostawiłam dla was tropu, bo wydawało mi się, że nie jest to konieczne, a szkoda. O Galenie wspomnę przynajmniej raz przed drugim iterludium.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Gwiazdka <3
    1) Ciekawe, co wymyślisz z tą Walburgą i jej idiotycznym pomysłem. Swoją drogą, już wiemy, czemu Syriusz zwiał z domu. Bo to zrobi, c'nie? Albo źle kombinuję xD(Wielka Ucieczka Gwiazdki Do Rogatego Kumpla?)
    2) Czo ten Reg robi?
    3) Remus jest za wysoki :') (Dla mnie i tak idealny <3)
    4) Avery ma brata? Nie wiedziałam O.o
    5) Snaypey T-T Co z z tego, że kochał Lily i uratował mocno bohater? Nie lubię go xD
    6) Haha, Nott xD (W sumie dobrze z tym szlabanem zrobił, Łapka się nauczy, że na lekcje się przychodzi xD) On jest świetny. I znając Ałtorkę, to Aiken okaże się dobry, a Nott zły xDD
    7) Uu, Remus-Specjalista-Od-Zabójstw-Który-Jest-Niczym-Holmes
    8) Realgar... To chyba taki kamyk, nie? xD
    9) "W końcu Remus zawsze ma rację…" Wszyscy to wiemy :3
    10) Nott-Morderca, Nott-Który-Nagle-Zmienia-Zdanie, Nott-Doradca-W-Sprawach-Rodzinnych xD
    11) Animagia, animagia, Remus ma wspaniałych przyjaciół, nanananana. (Tak. Odbija mi.)
    12) Woow, Pete taki profeszynal animag xD
    13) "– Może chodzi o wyrzeczenie? – mruknął James, pochylając się nad książką o animagii i przekręcając stare, żółte karty. – Trzeba zrezygnować z tego, kim jesteśmy, żeby stać się czymś innym. Chyba nie można być dwoma istotami jednocześnie." James mądrze mówi? Jest chory? D:
    14) Remus jest biedny ;n; A Peter mógł zginąć xD Ale gdyby zginął, Remus miałby deprechę, że to przez niego... Nie, dobra, niech żyje. (Na razie C:<)
    15) Ta część o rozmowie Syriusza była troszkę... Schizowata, ale epicka <3
    16) ZMIENILI SIĘ!!! NARESZCIE!!! AAAA!!! (skacze po pokoju w euforii)
    Dobra, koniec xD
    Podsmowując:
    -Zaciekawiła mnie ta babka od Ślizaków
    -Ten opis przemiany był... NIESAMOWITY
    -Animadzy, nananana! Happy Remus i Łapa-Czuły-Słuch
    -I co z tym Nottem i Realgarem?
    Wiem, komentarz nieskładny, ale jest za gorąco, żeby myśleć.

    Pozdrawiam, Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio staram się dostarczyć Syriuszowi powodów do ucieczki, chociaż jej samej nie mam dopracowanej. Walburga blefowała, przynajmniej na razie (ale to chyba nie jest spoiler).
      O bracie Avery’ego nie wiedziałaś, bo nie było go jak wprowadzić. Mało piszę o ślizgonach, niestety :(.
      Nie znasz Ałtorki :P
      Geez, a się naszukałam w notatkach, o co mi chodziło skąd wziął się Galen Realgar. Tak, to od kamienia x2.
      Dzięki, też uważam, że było za gorąco, dlatego odpisuję dopiero teraz :D.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Wieki się naczekałam na ten rozdział! To nieludzkie kazać ludziom tyle czekać. No, ale są bonusy, więc można wybaczyć. Ewentualnie.
    Podoba mi się oszczędna paniczykowatość Regulusa w Rencie. To „Długo kazałeś na siebie czekać” było takie świetne przy tym powoli budowanym napięciu. W ogóle, Walburga może sobie ot tak przerzucić tytuł dziedzica na drugiego syna, a Syrka tak po chamsku wysłać gdzieś na zadupie wszechświata gdzie wrony zawracają? Aż taką ma władzę w tej rodzinie? To Orion nie ma nic do powiedzenia? „Ej, kochanie, wiesz, to jest nasz wspólny syn... może byśmy to przedyskutowali wspólnie?” „Tylko tobie się tak wydaje”. Nie ładnie z jej strony tak się rządzić.
    Brakowało mi trochę jakiś głębszych przeżyć Syriusza na temat ucieczki z domu i zostawienie Regulusa, bo wydaje mi się, że jednak brata by tak po prostu nie porzucił, nawet jeżeli w wielu kwestiach się nie zgadzają. Syriusz wyszedł tutaj jak taki buntownik dla samego buntu, a nie mały szczyl, który ma zaraz opuścić dom i nigdy tam nie wrócić. Nie obawia się, jak to jednak będzie? W końcu Grimmauld Place 12 to jednak miejsce, które zna, w którym się wychował. Nie było tak zawsze różowo, nie musi mieć do niego sentymentu, ale to w końcu jego domu. Po ucieczce już żadnego tak nie nazwie (chyba).
    No i mimo tego że Regulus i Blackowie mają złe poglądy, to Reg wcale nie oszukał Syriusza - naprawdę jego rodzina się o niego martwiła, bo robił coś, czego nie akceptowali, a Walburdze jednak zależało na tym, by nie zadawał się ze szlamami i mugolami, bo w jej mniemaniu byli źli, a żadna matka nie chce, by jej dziecko zadawało się z „tymi złymi”.
    Taki kręcący się za nimi Snape może i jest dobrym motywem i nawet do uwierzenia (bo to w końcu dziwne, że tak nagle dali mu spokój), ale czy ja wiem, czy on by się tak po prostu w nich wgapiał? Mógłby ich jakoś bardziej dyskretnie śledzić.
    Sarin i Samon. Nie wiem skąd wzięłaś te imiona, ale miałam z nich taką polewę, że to mało powiedziane. Szczególnie z tego Sarina. Dogadaliby się z Jamesem. Rogacz i Sarin. No piękne. (Sarin, Sarout - musiałam!)
    I kim jest ta Kobieta z Blizną? Och, u Ciebie to jest tak dużo tych OC i każdy z nich jest ekscytujący! Ale jeżeli ona zabrała gdzieś Snape'a, to raczej nie przed oblicze Czarnego Pana by dostał znak, nie? Bo to trochę za wcześnie... Gdzie ona go zabrała i czemu Regulus był taki spięty? I co on tam w ogóle robił? Reg, gdzie ty się, kurde, szlajasz, co?
    Nott zrobił się... dziwny. Nagle mu się odmieniło i dom Blacków jest cacy? Ten Raegar Targeryen... znaczy, Realgar Galen musi źle na niego wpływać, ot co. Odbija mu, biedaczyna, jeszcze mąci Syriuszowi w głowie.
    Przemiana była... ciekawa. Zaraz, bo to brzmi źle. Była naprawdę dobrze przedstawiona, ale co ja poradzę na to, że ja sobie to całkiem inaczej wyobrażam? Za to właśnie lubię wątek przemiany, bo każdy ją sobie inaczej wyobraża i każdy sposób jest inny, ciekawszy. Jeszcze tylko Peter! A byłam już pewna, że Syriusz przemieni się jako pierwszy i będzie sam. Chociaż motyw Jamesa chcącego stratować drzwi ze strachu ukradł rozdział!
    Pozdrawiam, Niah.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślałam, że uda mi się myknąć niezauważenie, bo wszyscy pojechali na wakacje… :P
      W Rencie? Eee tam Walburga nie może tak zrobić, byłoby za łatwo. Ale kto jej broni pogrozić? Orion w dużej mierze zostawił jej wychowanie dzieci, ale kiedy trzeba powie swoje, no i się zobaczy, czy żona tak łatwo go przekona (bo na razie nic mu nie powiedziała). To był blef, dość desperacki w dodatku.
      Spokojnie Syriusz jeszcze nie ucieka, jest marzec i siedzi grzecznie w Hogwarcie. Wiem, że jego odpowiedź jest chłodna i strasznie bezuczuciowa, ale to jest to, co mu się wyrwało i żałuje tego, ale jest zbyt dumny, żeby przeprosić. Na razie zbierają mu się powody, żeby zwiać, ale ta ucieczka wciąż wydaje się odległa i raczej nierealna. Zarówno on jak i Walburga blefują, próbując złamać drugą stronę, bo są zbyt uparci.
      Zgadzam się, jednak Syriusz jest młody i wydaje mu się, że wie lepiej. Gdyby był bogatszy o wiedzę i doświadczenia, zachowałby się inaczej, ale nie jest, ma raptem szesnaście lat.
      Huncwoci wyolbrzymiają. Według nich Snape się gapi, bo przyzwyczaili się sprawdzać, czy ktoś ich nie śledzi. Syriusz już w ogóle go nie znosi, więc jest najmniej wiarygodnym obserwatorem.
      Eee nie bardzo rozumiem, ale oba imiona pochodzą od toksycznych bojowych związków chemicznych…
      Znaku nikt nie dostanie, przynajmniej na razie. Reg pilnował, żeby w pobliżu nie pojawił się nikt niepożądany (oficjalnie). A Kobieta z Blizną pojawi się jeszcze nie raz, ale jej historia będzie odkrywana bardzo powoli.
      Rhaegar Targaryen :P. Galen Realgar jest trupem, więc jego wpływ jest mizerny, a Nott ma pewne… powody.
      Jim jeszcze dostanie swoje, bo przecież nie zostawię go z niczym ^^. Przemiana wyszła tak, bo uznałam, że lepiej nieco to poszerzyć, ale cieszę się, że jest ciekawie, bo akurat tego elementu się bałam (przyznaję bez bicia). Tak z ciekawości: jak wyobrażałaś sobie przemianę? Będzie na Bezruchu?
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Niektórzy mają bardzo nudne wakacje z widmem prawa jazdy nad głową ;P
      Sorry, okropna literówka xD Miało być w Rancie.
      Co za podstępna Walburga! Tak robić dzieci w konia! No cóż, póki aż tak się nie orientują, można im wciskać różny kit, ale mogłaby się już nauczyć, że naciskanie na Syriusza nie ma sensu. Jemu trzeba pozwolić być to nawet sobie czystokrwistą dziewczynę znajdzie.
      Syriusz po prostu nie zna takiego słowa jak przepraszam, bo nikt go nie nauczył. To jego największy problem.
      Oj, bo on ma jakiś zwiększony poziom bycia buntowniczym nastolatkiem, a Walburga zaniżony prób cierpliwości przy którym nie wybucha i stąd biorą się ich problemy. No i jest jeszcze różnica poglądów i brak akceptacji na to, że ktoś może mieć inny punkt widzenia. Oni są naprawdę do siebie podobni.
      Dobra, rozumiem, ale tutaj wydało mi się takie śmieszne, że mają taką manię prześladowczą. To pewnie przez tyle lat robienia kawałów i uważania na nauczycieli :D
      Syriusz nie jest wiarygodny jeżeli chodzi o kogoś, kogo nie lubi xD Lub gorzej, jak go lubi.
      Oj, bo Sarin kojarzy mi się z sarną, dlatego piję do Jamesa. A z tym Sarin, Sarout, to z głupiego nabijania się z imion postaci. Tak jak ErWIN, ErLOSE czy BartON, BartOFF. Wszędzie na tumblerze teraz to widzę i mi się udziela xD
      A nieoficjalnie co tam robił? Reguś, spowiadaj się!
      Możemy uznać, że przemiana to będzie taki tekst na zamówienie, bo w sumie do fabuły pasuje (w końcu zmieniają się, kiedy muszą), ale myślałam, by dać to kiedyś jako dodatek niż jakiś super arcyważny post. No i moja będzie... bardziej mroczna i chyba wtedy POVy będą szaleć jak będą chciały :D
      Pozdrawiam, Niah.

      Usuń
    3. Wolałabym prawko niż praktyki. Poza tym zajmie ci to z półtora miesiąca, no i pewnie poczekasz na egzamin (kij wie, jakie teraz są kolejki), więc całych wakacji nie zawali :D.
      Ale ta Renta zrobiła mi dzień, bo pomyślałam o Huncwotach na emeryturze :P.
      Dokładnie – Walburga i Syriusz mają podobne charaktery, ale oboje chcą dominować i to generuje całą masę problemów.
      Hehe, cóż ukrywanie się przed McGonagall było naprawdę trudnym zadaniem.
      Aara, nie zczaiłam. Mi Sarin zawsze kojarzył się z trucizną, ale jak na to tak spojrzeć, to faktycznie zabawne ;).
      Reguś się zestresował i nie będzie się spowiadał :P.
      Właśnie skakanie z POVa na POVa nie jest dobrym pomysłem i dlatego zupełnie z tgeo zrezygnowałam. Przemiana mogłaby być mroczniejsza, ale mi niespecjalnie to pasowało – wolałam, żeby wydźwięk był inny. W takim razie będę czekać na twoją wersję ;).

      Usuń
    4. Mój kuzyn się zapisał ostatnio na prawko i musi czekać do końca miesiąca, ponieważ dopiero wtedy startuje grupa :D Na pewno się to rozciągnie w czasie, ale mam remont do zrobienia, więc nie będę się nudzić ^-^''
      Właśnie wyobraziłam sobie Hunców, jak zbierają się takie dziatki po latach, wspominają i przy okazji trollują swoje wnuki, by nie wypaść z formy xD
      No nie wyprze się go, kobita :D Kropka w kropkę taki jak ona + męska duma, która generuje jeszcze więcej kłopotów!
      No tak, McG. baczy na wszystko, w końcu. Ma oczy dookoła głowy, takie tam ;P
      Postaram się ogarnąć te POVy i właśnie dałaś mi pretekst, by popisać trochę moim bro-squadem w Bezruchu :D
      Pozdrawiam, Niah.

      Usuń
    5. Ze trzy lata temu jakoś szybciej szło - mniej chętnych czy jak?
      Hehe :P
      No właśnie i kradnie uwagę - trzeba coś zrobić, żeby drania zepchnąć na dalszy plan, bo ma za dużo fanów...
      O, bro-squad zawsze mile widziany!

      Usuń
  4. Witaj!
    Trafiłam przypadkiem i zostanę na dłużej, bo bardzo spodobał mi się Twój styl pisania i pomysł.
    Przeczytałam ten rozdział i biorę się za następne.
    Konstruktywny komentarz napiszę, gdy przeczytam wszystkie rozdziały, ale wiedz, że masz nową czytelniczkę:)
    Pozdrawiam cieplutko,
    Neithiria (zemsta-gwiazd)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za ten spam poniżej, ale wstawiałam komentarz przez telefon i po prostu mi się zaciął.

      Usuń
    2. Och, dziękuję, bardzo mi miło ;) Zawsze mi niesamowicie miło, gdy pojawia się nowy czytelnik i jeszcze czyta wszystko, bo wiem, że rozdziałów jest dużo.
      Nie szkodzi, pozwolisz, że wyczyszczę?
      Pozdrawiam ;).

      Usuń
    3. Sama wiem, że dobrze jest mieć świadomość posiadania czytelnika. Jeśli czytam czyjeś opowiadanie to zawsze je komentuje, bo wiem jak to napędza wene i dodaje chęci do pisania.
      Jeśli tylko możesz to usuń tamte komentarze, bo nie chce Ci tutaj zasmiecac bloga, a naprawdę nie wiem, dlaczego tak się stało :)
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
    4. Nie ujęłabym tego lepiej ;).
      Nic się nie stało, już usunięte.
      Pozdrawiam również :D.

      Usuń
  5. Cholera jasna, taki piękny był komentarz i się skasował...
    Cześć. Komentuję pierwszy raz, ale całego bloga zdążyłam już przeczytać. Czemu wcześniej nie komentowałam? Z netem było przez ostatnie dni ciężko i, przyznaję, byłam zbyt leniwa... Ale od teraz obiecuję poprawę i sumienne komentowanie każdego rozdziału!
    Skąd się wzięłam? Z potterowskiej wiki. Szukałam jakiegoś fajnego fanficka, najlepiej o Huncwotach i trafiłam tutaj. Jak dobrze, że to się stało! Masz fajny styl i do tego cudownie przedstawiłaś chłopaków - tak, jakby sama JK Rowling to pisała. I muszę powiedzieć, że przez Ciebie - a może dzięki Tobie - zaczynam ciut mniej kochać Syriusza a bardziej Remusa. Znaczy Blacka kocham i kochać będę, ale czasami jest taki... taki do ubicia! Ale to bardzo dobrze! Podejrzewam, że on właśnie taki był i gdyby był taką szarą myszką, to po prostu nie byłby on. To ostatnie zdanie nie ma sensu, ale mam nadzieję, że wiesz o co chodzi ;)
    Peter. Tak go przedstawiasz, że nawet mogłabym go polubić, gdyby nie to, co zrobił. Szacun, naprawdę szacun, nigdy nie przypuszczałam, że go nawet zacznę tolerować ;P
    Długość rozdziałów to kolejna rzecz za którą Cię ubóstwiam. Takie cudownie długaśne i czyta tak się dłuuugo, mmm... Kocham <3
    Jest tylko jeden minus - częstotliwość dodawania. JA CHCĘ WIĘCEJ! TERAZ! I to jeszcze po takim momencie, gdy chłopakom w końcu udało się przemienić... No weź nie bądź sadystką! Plooosę...
    I jeszcze co do Twojej osoby: jesteś studentką. Wow. Nie sądziłam, że ludzie w tym wieku piszą fanficki i że można z Wami normalnie pogadać. Szok normalnie. ;D
    No, pierwszy komentarz za mną, zawsze jest tak "dziko" na początku... Ale teraz będzie już z górki ;P
    Pozdrawiam, Rosomiątko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego zawsze polecam pisać komcie w jakimś programie, a nie w okienku komcia (parę razy też wkurzyły mnie skasowane przez przypadek komentarze) :D.
      Nie musisz się tłumaczyć, ważne, że teraz jesteś. Do powodów doliczyłbym niesprzyjającą temperaturę :P.
      Dzięki wielkie ;). Właśnie nie wiem, jak to się dzieje, że wszyscy kochają Remusa. Kurczę, bo – tak po szczerości – zawsze najbardziej lubiłam Syriusza. No, pisząc to opowiadanie, przywiązałam się też do Petera.
      Och, tak strasznie chciałabym, żeby czytelnicy nie patrzyli na niego już teraz poprzez pryzmat przyszłych wydarzeń. Ale nic, jego wątek niedługo nabierze rumieńców.
      Nie jestem sadystką – pogoda jest! Dzisiaj dostałam rozdział od bety, więc może zdążę wrzucić.
      To zabrzmiało jakby studenci byli jakimś innym, niebezpiecznym gatunkiem... Jestem strasznie stara, chlip.
      Pierwsze koty za płoty :P.
      Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  6. Trochę cieszy, a trochę przeraża mnie myśl, że niedługo w końcu to wszystko nadrobię xD. Dobrze, że w końcu, ale z drugiej strony będzie oczekiwanie na rozdział... w smutku, w rozpaczy, w nerwach.
    Rozbawił mnie Syriusz, który przemienił się w wilka. Taki fajny futrzak z niego będzie. Trochę przerażający, bo on jednak przypomina nieco wilka i w dodatku cały jest czarny, ale to tylko pozory. Syriusz nie jest taki zły. Aczkolwiek w ciemnościach wyglądał na takiego. Harry się go przestraszył, ale jak odkrył kto to, to bardzo polubił. Swoją drogą Harry chciał się wyprowadzić, ale od przybranych rodziców. Także coś wspólnego jest. Czy chciał... raczej chciałby, ale nie miał za bardzo gdzie. Ach nie czaję tych czystokrwistych osób. Te głupie podejście i wielka arystokracja. Plus dla Syriusza, że broni się przed tym i nie poddaje po mimo tego, co gada mu matka. Powinien mieć własne zdanie i dobrze, że się tego trzyma. Też uważam, że mógłby niepostrzeżenie jednak się zmienić. Tak bywa, że nasiąkamy czasem nowymi myslami, towarzystwem, zostawiając swoje prawdziwe "ja" gdzieś daleko w tyle. Może Regulusowi to pasuje? Może on jest właśnie za tym? W końcu trochę na to wygląda, a zwłaszcza te potajemne spotkanie. Syriusz pewnie czuje, że go traci, a Reg twierdzi to samo, tylko oboje w inną stronę. Ciekawa sprawa z tym Nottem. Ciekawe co takiego się stało. Może on martwi się o Syriusza i faktycznie dlatego mu to odradza. Zawsze to lepiej być z rodziną, mieć bezpieczeństwo. Jednak jeżeli pójdzie do przyjaciela, to myślę, że też mu zapewnią, chyba że przez to ściągnie na nich niebezpieczeństwo.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem dobrze rozumiem te uczucia xD. Ale, hej, nie rozpaczaj i nie smutaj – mogę nawet opowiadać sucharki!
      To był pies (chociaż wilk faktycznie byłby fajniejszy, ale mam skrzywienie na punkcie wilków, więc nie należy brać mnie na poważnie).
      Syriusz nie umie się dogadać z rodzicami, bo traktuje ich (czy raczej ich poglądy) jak wroga i zwyczajnie najczęściej robi im na złość. Regulus słucha, co rodzice do niego mówią, a – ponieważ jest bardziej podatny na wpływy – daje się przekonać. Masz rację, oboje – Syriusz oraz Reguluj – mają wrażenie, że tracą się nawzajem i, niestety, jest to prawda.
      Hm, Nott nie bez powodu nagle zmienił zdanie. Powiedzmy, że skojarzył pewne fakty i ma z tego powodu problemy.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń